Strony

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 10

Z dedykacją dla Veroniki Hunter, która nie opuściła nas ani
 na jeden rozdział i Danuty Piłki, która tak bardzo 
czekała na ten rozdział i motywowała do czytania
 Krzyżaków. Dzięki <333333



   ...do salonu weszła służąca.
   -Panie Valentine, przyniosłam tą herbatę o którą pan prosił.
   -Ach, dziękuję - gdy kobieta postawiła tacę na stoliku i wyszła, mój ojciec zawołał:
   -Chce się ktoś napić?!
   Oczywiście podeszliśmy wszyscy. Każdy wziął po kubku i zaczęliśmy rozmawiać.
   -Mam nadzieję, że spodobał ci się prezent ode mnie - zagadnęła Isabelle.
   -Na pewno bardziej, niż ten od Aleca - zauważyłam zgryźliwie.
   Chłopak, słysząc swoje imię, spojrzał na mnie z bezczelnym uśmiechem.
   -Nie pyskuj mi tu - rzucił w moją stronę,a ja i Iz  parsknęłyśmy śmiechem.
   -A tak na serio, te buty są boskie. Dzięki - zwróciłam się znów do przyjaciółki. Izzy uśmiechnęła się z zadowoleniem.
   Gadaliśmy jakieś pół godziny, aż Isabelle powiedziała:
   -Specjalnie po te buty przeniosłam się na chwilę do Nowego Jorku. Przy okazji wzięłam parę rzeczy z Instytutu.
   -Parę?! - wtrącił się znowu jej brat.
   -Tylko trzy walizki! - zaczęła się bronić Isabelle.
   -No właśnie. Tylko?!
   -Ej, spokój! - powiedziałam do nich, a oni umilkli. - Izzy, mówiłaś coś? - zwróciłam się do stronę brunetki.
   -No i właśnie w Nowym Jorku, gdy przechadzałam się ulicami, szukając czegoś dla ciebie, widziałam takie ogromne prezenty! Pluszaki i inne... Nie mam pojęcia, w jakich pudłach to mieszczą!
   I wtedy coś sobie przypomniałam.
   -Pudło... - szepnęłam i rzuciłam się w jego stronę nieco przerażona tym, co może być w środku. Ale gdy przy nim stanęłam...
   ... z pudła wyskoczył Jace. Cofnęłam się szybko.
   -No, nareszcie! Myślałem, że już się nie doczekam. A ona wyglądała tak, jakby zaraz miała się na mnie zsikać - zaczął gadać.
   -Jace, co ty wyprawiasz?! - wrzasnęłam na chłopaka. On tylko parsknął śmiechem.
   -Ej, spokojnie. Chcesz ją wystraszyć? - zapytał rozbawiony, a ja spojrzałam na niego wzrokiem nr.10: "Oszalałeś, czy upadłeś na głowę?"
   -Niby kogo? - zapytałam twardo.
   -No, ją - zaśmiał się i schylił. Z dna pudełka wyjął małego, brązowego szczeniaczka.
   -Co to?
   -Pies, nie widzisz? A właściwie suczka. Cocker spaniel.
   -I... Ona jest dla mnie? - Mój głos brzmiał trochę niepewnie. Znaczy się, w dzieciństwie zawsze marzyłam o piesku. A teraz, gdy mam go na wyciągnięcie ręki...
   -Oczywiście, że tak. A niby dla kogo? - zapytał z wesołymi oczami i uśmiechem, a potem podał mi maleństwo.
Wzięłam szczenię na ręce i ostrożnie przytuliłam do siebie, a ono zaczęło merdać ogonem.
   -Dziękuję - rzekłam, co było w moim życiu rzadkością.
   -Clary... Ona musi mieć jakieś imię - zauważyła Isabelle.
Pomyślałam o swoim dzieciństwie. Wtedy imieniem dla wymarzonej suczki byłoby...
   -Lindy - mruknęłam cicho sama do siebie. A potem spojrzałam na Isabelle z uśmieszkiem i powiedziałam:
   -Lindy, przywitaj się z ciocią Izzy - po czym postawiłam maleństwo na podłodze. Lindy, jakby rozumiejąc moje słowa, podbiegła w stronę mojej przyjaciółki. Ta pogłaskała ją i powiedziała czule:
   -Jest taka urocza. Prawdziwy skarb. I...Zaraz mała, gdzie ty pędzisz?! - zawołała za spanielką, która zaczęła kierować się w stronę Jonathana. Siedział na kanapie zajęty rozmową z Alekiem i Jace'em (który już wyszedł z pudełka) i nie zauważył, kiedy Lindy pojawiła się przy jego nodze. No, w każdym razie nie był jej świadomy do chwili, w której zaczęła ciągnąć go za nogawkę jeans'ów i warcząc na nią. Wtedy podniósł ją i wziął na kolana. Zaczął ją w zamyśleniu głaskać, aż w końcu powiedział:
   -Jace, ona jest ładniejsza nawet od ciebie.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Śmieliśmy się jeszcze bardziej, gdy Jonathan podniósł Lindy z wyrazem przerażenia na twarzy.
   -Clary, ona zasikała moje spodnie!
   -Widocznie ich nie lubi - odpowiedziałam mu ze śmiechem.
   -Albo po prostu nie przepada za tobą, synku - stwierdziła Jocelyn z dziwną mieszaniną czułości i śmiechu w głosie.
   -Obstawiam drugą opcję! - krzyknął Jace, podnosząc rękę jak uczeń, a Jonathan spojrzał na niego połączeniem wściekłości, rozbawienia i żalu.
   -Tak, niby wszystko fajnie, ale ona zasmrodziła moje ulubione jeansy. - Rozejrzał się po nas wszystkich, a potem westchnął. - No, to ja może pójdę się przebrać.
   Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, znowu zaczęliśmy niepohamowanie się śmiać. Do mnie i Isabelle podszedł Jace z Alekiem. Brunet usiadł przy Iz, blondyn przy mnie.
   Oparłam na chwilę głowę o jego klatkę piersiową, by pokazać mu, że jestem wdzięczna. Chłopak spiął na kilka sekund zaskoczony, ale potem się rozluźnił i uśmiechnął.
   -Mam rozumieć, że prezent się podobał? - spytał.
Wróciłam do poprzedniej pozycji i wzięłam krzątającą się przy naszych nogach Lindy na kolana. Ona ułożyła się wygodnie, ziewnęła i po chwili już spała.
   -Oczywiście - powiedziałam, a po chwili zastanowienia dodałam:
   -Dobrze jest mieć takich przyjaciół jak ty.



***Isabelle***


   Widziałam, że Jace się napiął i jakby posmutniał po wzmiance Clary o przyjaciołach. Ona na szczęście patrzyła wtedy na Lindy, nie na niego. Po chwili na twarz chłopaka wrócił uśmiech.
   -Wiesz, ja bym dał jej inaczej na imię - zwrócił się do Clary, wskazując ruchem brody suczkę.
   Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na niego z podniesioną brwią.
   -Naprawdę? Niby jak? - zapytała drwiąco.
   Jace udał, że się zastanawia.
   -No nie wiem. Na przykład: Piękna Jak Jace.
   Clary spojrzała na niego jak na idiotę.
   -Geniuszu... - zaczęła z sarkazmem - To jest za długie.
   -Wcale nie! - zaprzeczył oburzony. - Można mówić na przykład: PJJ (czyt. Pi Dżej Dżej). Marnować takie świetne imię, no wiesz...
   Z trudem powstrzymywałam wybuch śmiechu, za to Alec śmiał się otwarcie.
   -Jesteś tak zapatrzony w siebie... - zaczęła Clary z sarkastycznym uśmiechem, ale nie dokończyła. Jonathan wrócił do salonu, a Valentine wstał i klasnął w dłonie.

   -No to co? - krzyknął. - Na co jeszcze czekacie?! Otwieramy resztę prezentów!




WAŻNE!!!!!!!
Kochani, teraz rozdziały będą się pewnie pojawiały częściej a nie tylko w piątki. Mamy nadzieję,że się cieszycie. Krótko wyszło (znowu) ale trzeba czytać Krzyżaków :c Dziękujemy wam za te wszystkie wspaniałe komentarze, od których na twarzy pojawia się wielki banan :D ale jeśli macie jakiekolwiek uwagi, piszcie. Chcemy znać wasze zdanie. I jakby ktoś nie zauważył: z boku jest ankieta i zachęcamy do głosowania!!!
PS. Ten obiecywany "ktuś" pojawi się już na pewno w następnym rozdziale! ;-)

20 komentarzy:

  1. DZIĘKUJE ZADEDYKACJE, KOCHANE <333
    Rozdział BOSKI i...
    MAM ZASZCZYT INFOMOWAĆ WAS, ŻE ZOSTAŁYŚCIE NOMINOWAN DO LIEBSTER AWARD !
    Więcej: http://daryaniola-milosc-czyni-nas-klamcami.blogspot.fi/2015/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu?! DZIĘKI!!!! (chociaż trzeba nadrobić i tamte nominacje =P )

      Usuń
  2. Rozdział BOSKI!!!!!! Cały czas się śmiałam lub uśmiechałam.
    -Wiesz, ja bym dał jej inaczej na imię
    -Naprawdę? Niby jak?
    -No nie wiem. Na przykład: Piękna Jak Jace. <3
    No naprawdę wam to wyszło. Z niecierpliwością czekam na NEXT który chcę już!!!!!!!!!!!!!!!
    Pozdrawiam i weny.<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę pisała tak długo, że ten banan z twarzy ci wreszcie nie zejdzie.
    Rozdział świety, a świadomość, że rozdziały będą częście to czuje, że sama się uśmiecham jak głupia.
    Uwielbiam twojego bloga i powodzenia z Krzyżakami. Też sama muszę tą książkę przeczytać więc znam ten ból.
    Dużo weny i cierpliwości z książką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział :)) Kocham waszego bloga więc informuję was, że zostałyście nominowane do LIEBSTER AWARD !!!
    Więcej informacji: http://milosc-nie-okresla-sie-moralnoscia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Śeietny rozdział tyle że krótki. Ale rozumiwm ja musiałam czytać krzyżaków miesiąc temu masakra. strasznie się cieszę na częstsze rozdziały bo tydzień czekania sprawia że człowiek usycha z ciekawości( a w szczegulności jeśli czekasz za ciekawyn opowiadabiem). A więc dziś same pozytywy. Życzę wam weny i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej! Rozdział boski. Dzięki za dedyka<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu ten roździał jest fantastyczny . Cały czas się uśmiechałam czytając go :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oooooooo jak słodko ♡♡♡♡♡♡
    Coś przeczuwalam że to będzie pies :*
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wg mnie blog niesamowity i bardzo mi się podoba nominuję cię do LIEBSTER AWARD! dziękuje za takie opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochane wiem, że nadal możecie mierz kilka do nadrobienia XD Ale muszę to zrobić !!! NOMINUJĘ WAS DO LIEBSTER BLOG AWARD !!!
    Więcej: http://daryaniolanefilim.blogspot.fi/2015/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam tego bloga!!! Dlatego nominuję go do LIEBSTER BLOG AWARD!!! Więcej informacji tutaj:
    http://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oraz na
      http://the-mortal-instruments-more-story.blogspot.com/

      Usuń
  12. Nominowałam cię do LBA! Więcej info : http://jocelyn-and-valentine-story.blogspot.no/2015/01/libster-award-x3-again.html

    OdpowiedzUsuń
  13. nominuję cię do LBA!!!! więcej informacji na: zrozumiecproblem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. nominuję cię do LBA!!!! więcej informacji na: zrozumiecproblem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy next? *.* ;* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dziś. I to jest skierowane do wszystkich: Miśki, przepraszam. W ostatnim tygodniu prawie nie miałam dostępu do laptopa. Nie opuścimy was, kochani. Pamiętajcie o tym.
      Wera

      Usuń
  16. Mam cię dość ty wera ala jesteś pusta jak wydmuszka z jajek twój telefon jest pewnie z 1087 roku (wtedy nie było telefonów ) powinni cie zapisać w księdze rekordów guinnessa za najgorszy blog ever co to w ogóle za tło (dziadowskie ) KOCHA CIĘ UPOKARZAĆ <3 <3 :* TWOJE BFF

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń