Strony

piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 6

Weszłam do pokoju. Wzięłam jakąś książkę i zwaliłam się z nią na łóżko, w celu poczytania.
Nagle coś do mnie dotarło. Przecież chwilami się zapominałam.
"Kochać to niszczyć, a być kochanym to zostać zniszczonym."
Nie mogę się poddać uczuciom.
Nie mogę.

***

Na pół godziny przed kolacją wyszłam z pokoju i otworzyłam najbliższe drzwi, jak zwykle nie pukając.
-Hej, Clary. Gotowa? - zapytał Jonathan.
-Taaa... Oczywiście - przewróciłam oczami.
-Co? Nadal jesteś zła na ojca?
I wtedy naprawdę ogarnęła mnie niepohamowana złość.
-Oczywiście, że jestem zła! A jak myślałeś? Nie powiedział mi, że jego znajomi przyjadą z dziećmi! A ty wiedziałeś? Jocelyn ci powiedziała?! - wybuchłam.
Mój brat spojrzał w podłogę.
-Tak - odparł cicho.
-I nie przyszło ci do głowy, żeby MNIE o tym powiadomić?!
-Kiedy?! Dowiedziałem się na pół godziny przed,  na treningu!!! Jak miałem ci powiedzieć?! - próbował się bronić.
-MAMY KOMÓRKI, JONATHAN! KOMÓRKI!!! - wydarłam się.
-Jesteśmy w Idrysie!
-Na obrzeżach, tu jest zasięg!
Nie odpowiedział. Ja stałam wściekła, gotowa wybuchnąć niczym bomba.
Nagle odezwał się.
-Przepraszam.
Tak mnie to zaskoczyło, że złość się ulotniła.
-Okay. Nie chciałam krzyczeć.
-Zapomnijmy o tym, dobra? - zaproponował. - Chodźmy lepiej po naszych gości.
Zgodziłam się, choć niechętnie.
Chwilę później pukałam już do pokoju Isabelle.
-Clary! - zawołała, otwierając drzwi i rzuciła się, żeby mnie uściskać - Przyszłaś pogadać?
-Nie - wyplątałam się z objęć znajomej. - Jest kolacja.
-A. Okay... - Jej zapał  trochę ostygł. - Też może być - i dobry nastrój wrócił.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie delikatnie, a potem powiedziała:
-Wejdź na chwilę. Muszę coś jeszcze zrobić.
No i weszłam, by nie zrobić jej przykrości. Chociaż raz.
Usiadłam na brzegu jej łóżka i patrzyłam, jak poprawia makijaż. Serio? TO musiała zrobić???
Poprawiła szybko rzęsy i przejechała usta błyszczykiem. A potem spojrzała na mnie z dziwnym uśmiechem. Jakby coś knuła.
-Isabelle, co... - zaczęłam, a ona zerwała się z pufy przy toaletce. Podeszła do mnie i złapała mnie za nadgarstek, by pociągnąć mnie na miejsce, które przed chwilą zajmowała.
-Nie... Nie, proszę cię... - skrzywiłam usta, by powstrzymać śmiech.
-Oj... no... weź. Będzie... fajnie - wysapała, nadal próbując mnie ściągnąć z łóżka.
Westchnęłam i poddałam się, wstając i siadając na pufie.
-Ale jeśli będę wyglądać potem jak klaun, możesz zacząć się bać mojej zemsty - zagroziłam jej z uśmiechem.
-Możesz być spokojna. I, jeśli ktoś ci się podoba - w jej oczach było wyraźnie widać, że to "ktoś" oznacza tego blondyna - będzie miał prawo zemdleć z wrażenia.
-On mi się wcale... - westchnęłam i zrezygnowałam. Chociaż to była prawda. On mi się nie podobał. Ale przekonywanie do tego Iz było jak rozmawianie ze ścianą.
-Zamknij oczy i nawet nie myśl by patrzeć w lustro póki nie skończę! - poinstruowała, a ja chcąc nie chcąc wypełniłam polecenie.
Chwilę później poczułam pędzelek na policzku. Czasem się malowałam, to prawda, ale raczej rzadko. Po prostu nie było mi to do niczego potrzebne.
-A teraz otwórz na chwilę oczy - szepnęła po kilku minutach. - Muszę ci pomalować rzęsy. O... tak... świetnie... A teraz spójrz się tutaj... - mówiła, ze skupieniem patrząc na mnie. - Świetnie. A teraz... spójrz w lustro.
Spojrzałam. I co? Niemal zabrakło mi słów ze zdziwienia. Oczy wydawały się większe i jeszcze ciemniejsze niż zwykle, na policzkach miałam bardzo delikatne rumieńce, a usta wyraziste i czerwone.
-Isabelle... To jest piękne. Dzięki - zaczęłam się na poważnie zastanawiać, czy nie robić częściej makijażu.
-Nie ma za co. Przynajmniej paznokcie miałaś pomalowane, bo inaczej zajęłoby to dużo dłużej - popatrzyła na moje ciemnoczerwone paznokcie. - Zrobiłam ci makijaż w rekordowym tempie. Tylko dziesięć minut - stwierdziła z dumą.
Ja za to poderwałam się z pufy.
-Dziesięć minut? - upewniłam się, a ona przytaknęła. - Spóźnimy się na kolację. Chodź, musimy się pospieszyć.
Wyciągnęłam ją z pokoju. Przed drzwiami chłopaki podpierali ściany. Jonathan spojrzał na mnie z ulgą.
-No, nareszcie. Chciałem iść i cię stamtąd wyciągnąć, ale oni stwierdzili - skinął głową w stronę braci Izzy - że wchodzenie do pokoju Isabelle jest jak wejście do paszczy lwa. A ja nie przepadam za wchodzeniem do czyjejś paszczy - uśmiechnął się szeroko. - Wiesz, że oni są parabatai? - spojrzałam na tamtą dwójkę, a oni pokiwali głowami. Jonathan przyjrzał mi się uważniej, a potem zatrzymał wzrok na Isabelle. - Pięknie wyglądacie, tak w ogóle.
Wiedziałam, że ona mu się podoba.
-Dzięki - rzuciła Iz z promiennym uśmiechem, odpowiadając za nas dwie.
-Mi też było miło cię poznać- rzucił nagle blondyn z sarkazmem, patrząc na mnie. - Tak na marginesie, jestem Jace.
Wszyscy spojrzeliśmy się na niego, a ja otworzyłam usta by mu się jakoś odciąć. Ale Isabelle mnie wyprzedziła.
-Jace, nie musisz podrywać każdej dziewczyny.
-Wcale jej nie podrywam. Tylko ładnie się przedstawiam - odpowiedział jej, udając obrażonego.
-Taaaaak, a ja jestem Miss Świata - wtrącił Alec. Wszyscy się roześmieli, nawet ja.
-Wiecie, musimy iść - powiedział mój brat, ciągle się śmiejąc.
-Bo przecież nie chcemy żeby VALENTINE był zły - odezwałam się, ze specjalnym naciskiem wymawiając imię ojca.
Jace zerknął na mnie z ukosa, podobnie jak Alec.
-Myślałem, że masz dobre stosunki z ojcem. Jonathan tak powiedział - powiedział Jace.
-No bo mam. Przez większość czasu - przewróciłam oczami.
-Chodzi o to, że ci nie powiedział, że my przyje... - zaczął Alec, ale nie  dokończył. Pomiędzy nas wepchała się Iz.
-Słuchajcie, może ona nie chhce wam się zwierzać! - oburzyła się Iz. A potem z szerokim uśmiechem puściła mi oczko.
A ja odwzajemniłam uśmiech czując, że mimo wszystko to w niej mogę znaleźć przyjaciółkę.
Kolacja minęła na tyle normalnie, na ile to było możliwe. Ojca ignorowałam zupełnie, a on odwdzięczał mi się tym samym.
Po kolacji wszyscy poszliśmy do swoich pokoi.
Gdy zostałam sama, wzięłam szybko prysznic i przebrałam w ciemnofioletową koszulę nocną.
Zaczęłam się rozciągać, myśląc o gościach. Isabelle była wesoła i pełna energii, Alec - spokojny. A Jace? To był chłopak typu: "Och,jestem taki super. Och, każda na mnie leci...". Rzygać się chce. Jeden z  tych, którzy mieliby kłopoty z pomieszczeniem ego nawet w wielkiej Sali Anioła. Denerwował mnie. Strasznie. Ale trzeba mu przyznać, że był przystojny. MEGA przystojny. Mega przystojny idiota. Mega...
Rozciąganie i moje rozmyślania (zamierzałam jeszcze dodać kilka słówek o tym, jakim jest idiotą) przerwało pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam.
Za nimi stała Isabelle.
-Możemy pogadać? - zapytała, nerwowo bawiąc się włosami.
-Chyba tak - odpowiedziałam i wpuściłam ją do środka. Usiadła na łóżku, a ja obok niej.
-No, to co jest? - ponagliłam ją.
-Bo ty... bo... bo ja nie wiem czy ty mnie lubisz, czy nie. Bo wiesz, ja myślę, że naprawdę mogłybyśmy zostać przyjaciółkami, alejeśli ty na serio mnie nie lubisz... - zaczęła gadać jak najęta.
-Isabelle, stop - przerwałam jej, a ona zamilkła. - Słuchaj, znamy się krótko, ale wydajesz mi się okay.
-Serio? - rozchmurzyła się. - A moi bracia?
-Alec jest spoko. A Jace... - skrzywiłam się.
-Jace CO? - dociekała.
-Jace jest aroganckim, zapatrzonym w siebie chłopakiem! - wypaliłam.
Iz uśmiechnęła się.
-Tak, może trochę. Ale wiesz, jeśli spędzisz z nim więcej czasu, to stanie się bardziej znośny. I... jest przystojny, prawda?
-Yhm... - jęknęłam, potwierdzając jej słowa.
-I nie podoba ci się? - zapytała z chytrym uśmiechem.
-Nie! - krzyknęłam, ze śmiechem rzucając w nią poduszką.
Gadałyśmy jeszcze przez jakiś czas, a potem Isabelle wyszła.


***

Szłam przez park, trzymając się z kimś za rękę. Pomimo słońca miał narzucony na głowę kaptur, więc nie widziałam jego twarzy.
Nagle zatrzymaliśmy się, a kaptur zsunął, odsłaniając głowę.
Wtedy zobaczyłam że to Jace.
Pocałowaliśmy się...

***


Otworzyłam gwałtownie oczy. Wstałam z łóżka, podeszłam do okna i oparłam łokcie o parapet, a głowę na dłoniach.

-Nienawidzę koszmarów - powiedziałam do uśpionego Idrysu.



Misiaki!!! Dzięki za te 3.421 wyświetleń!!! Jesteście kochani :* Zauważyliście że rozdział dłuższy? To taki bożonarodzeniowo-noworoczny prezent. Mamy nadzieję, że się spodobał XD
Kochani, nie wiemy czy wszyscy zauważyli, ale my tego bloga piszemy we dwie (liczba mnoga obowiązuje :D), więc jakbyście mogli zamiast np. "jesteś" pisać "jesteście", was by to nie zabiło. A  my byłybyśmy wdzięczne. To tak na zaś ;-)
A next (jak zwykle) w piątek =P



24 komentarze:

  1. Prezent się udał !<3 Hahahahah padłam na koniec "-Nienawidzę koszmarów - powiedziałam do uśpionego Idrysu." XDXDXD
    Rozdział SUPER ! Musicie częściej dodawać dodawać rozdziały !<333


    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wam mega wyszedł. Dodawajcie je częściej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję że takiej długości rozdziały będą się teraz zawsze pojawiać :)
    LATTE ANONIM

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteście dwie? - czyli jesteś w ciąży?
    A rozdział fajny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisane jest: "piszemy we dwie". A nie "jesteśmy razem" czy coś w tym stylu ;-) przyznaj się: to twój pomysł ty mój geniuszu??? <3333
      Wera

      Usuń
    2. Takie pomysły tylko po kawie ;)

      Usuń
    3. Czyżby pomysł podany przez LATTE ANONIMA???

      Usuń
    4. Skąd pomysł że się znamy?

      Usuń
    5. No więc:
      1. LATTE ANONIMA znamy w prawdziwym życiu, i on ma siostrę
      2. Jej (bo LATTE jest dziewczyną) siostra dodaje te komy pod życzeniami: "Świetny rozdział no i nareszcie Jace..." więc sensowne komy to raczej nie jej bajka
      3.Przyznała że to kom od niej
      Nie do podważenia, prawda? ;-)
      No więc: to ty???

      Usuń
    6. Chodziło że LATTE ANONIMA Geniuszu ;)

      Usuń
    7. No o to chodzi (+ jeszcze fakt nr. 4 o którym wtedy zapomniałam: kom "Takie pomysły tylko po kawie" Przypadek? XD) że LATTE znasz, bo to twoja siostra. Dobrze mówię? ;-)

      Usuń
  5. Roździał świetny piszcie szybko next błagam będe czekać z niecierpliwościom . Błagam ,błagam, błagam . Dodajcie szybko !! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje drogie !!!! Cudownie piszecie, tak cudownie, że musiałam was nominować do... LIEBSTER AWARD ! Więcej informacji tutaj: http://daryaniolanefilim.blogspot.fi/2015/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! DZIĘKI!!!!!!!!!

      Usuń
  7. Musiałam, po prostu musiałam :)
    Nominowałam was do nagrody Liebster Award :)

    zajrzyjcie koniecznie: http://witaj-w-miescie-cieni.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham twojego bloga dlatego nominuję cię do nagrody LEBSTER AWARD ! Więcej informacji tutaj:
    http://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. jeszcze raz mówię nominuję!!! info tutaj: http://zrozumiecproblem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękujemy wam za te nominacje :* postaramy się na nie odpowiedzieć do jutra wieczorem, jako że nie mieszkamy za blisko siebie :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do nagrody LIBSTER AWARD!
    Zapraszam : http://jocelyn-and-valentine-story.blogspot.in/2015/01/libster-award-x3.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana boskie :****
    Jesteś nieziemska czekam na next :D
    Ja już chcę next hehe ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiemy, że przypadkowo pojawił się niedokończony post dotzcycz Liebster Awards, za co przepraszamy. Pojawi się, gdy będzie już gotowy. Jeszcze raz sorki :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Nienawidzę koszmarów, kiedy jace ją całuje. Mega... Rozdział genialny, brakuje jeszcze jakieś awanturki.
    Dużo weny!

    OdpowiedzUsuń