Strony

wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział 33


   Powoli się od siebie odsunęli. Jace oparł swoje czoło o jej, uśmiechając się delikatnie. Jego oczy były niemal czarne, oddech szybki i płytki. Clary widziała wyraźnie rumieńce na jego policzkach i zastanawiała się, czy sama nie wygląda podobnie.
   Ułożył usta w dzióbek, przy czym cmoknął ją w usta.
   -Więc? Wierzysz mi? - Nie odpowiedziała. Na jej twarz wstąpił leciutki uśmiech, rozświetlający oczy. Kiwnęła niemal niezauważalnie głową i splotła swoje palce z jego, zaciskając w silnym uścisku.

***

   Szli korytarzem, trzymając się za ręce. Clary miała wrażenie, jakby od jej ręki do reszty ciała płynął prąd. Ale za nic nie chciałaby jej zabierać. Uczucie było przyjemne, a po całym jej ciele rozchodziło się oszałamiające ciepło, płynące właśnie z tej bliskości.
   Pogładził wierzch jej dłoni kciukiem, momentalnie zwracając tym całą jej uwagę na niego. W jego oczach zauważyła pytanie.
   -Powiemy?
   -Nie - potrząsnęła głową. - Niech sami się dowiedzą.
   Uśmiechnęła się do niego i wypuściła z lekkim żalem jego dłoń, gdy doszli do kuchni. Podeszła do lodówki i wyjęła z niej jogurt, po czym wskoczyła na wysoki stołek barowy.
   Siedzieli przez kilka minut w ciszy, podczas gdy ona jadła. Smugi światła przelewały się przez zasłonkę, tworząc smugi cieni na ich twarzach. Jego oczy błyszczały w tym słońcu jak płynne złoto. Zastanawiała się, co będzie dalej. Ale, pomyślała gdy napotkała jego wzrok, poradzimy sobie. Bo cokolwiek się wydarzy, nigdy nie będzie sama.
   Do pomieszczenia wszedł Valentine w białym garniturze ze złotymi zdobieniami. Twarz miał niemal szarą, oczy były przeraźliwie smutne a plecy zgarbione, więc wyglądał jak wrak samego siebie.
   -Clary... - zaczął cichym, stłumionym głosem, tak niepodobnym do niego. - Za godzinę, o zachodzie słońca, będzie pogrzeb twojej matki. Przygotujcie się - Podczas tych słów zaciskał palce na brzegu marynarki coraz mocniej, aż cały się zgniótł, a kostki zbielały.
   Zeskoczyła ze stołka i wrzuciła opakowanie po jogurcie do śmieci, napotykając wzrok Jace'a.
   -Idziesz?
   Podniósł się powoli z blatu, na którym siedział i podszedł do niej.
   -Jasne - potwierdził i uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.

***

   -Szybko ten pogrzeb - zauważyła.
   -Dziwisz się? Umarła kobieta, którą twój ojciec kochał nad życie. ie mówię, że w ten sposób chce się jej pozbyć - uniósł ręce w obronnym geście, gdy spojrzała na niego z wyrzutem - ale ten widok jest z pewnością bolesny. Gdybyś ty umarła... - Zawiesił głos.
   -Spaliłbyś mnie? - krzywy uśmieszek przemknął przez jej twarz.
   -Nie. - Objął ją w pasie. - Szukałbym sposobu, by cię uzdrowić. Ale do tego nie dojdzie.
   -Skąd możesz być pewien? - W głosie dziewczyny wyraźnie było słychać zwątpienie.
   -Jestem pewien. Sama dałabyś radę się obronić. A gdyby nie - zaśmiał się krótko - to ja cię uratuję.
   -Nie dasz rady obronić mnie przed wszystkim.
   -Przed wszystkim może nie - przyznał niechętnie. - Ale na pewno przed idiotami typu Sean i Tommy, którzy bezczelnie chcieliby cię mi zabrać.
   Dotarli pod drzwi jej pokoju. Jace przyciągnął ją do siebie i już się nachylał, chcąc ją pocałować, ale ona zaśmiała się krótko i delikatnie popchnęła go w pierś.
   -Spadaj, Herondale - wyswobodziła się z jego objęć i dała szybkiego całusa w policzek. - Muszę się ubrać. - Po tych słowach odwróciła się i, nie patrząc już więcej na niego weszła do pokoju.


9 komentarzy:

  1. wow jestem pierwsza ha ha ( weronika baton dla mnie )super rozdział !!! ( angelika )

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fantastyczny. Clace, Clace, Clace, I LOVE IT. Czekam na next z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  3. Są razem. Tak!!!! Nareszcie!!!! Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. aaa nareszcie sa razem !!!!!!!!
    Boże rozdział niesamowity.
    CLACE nareszcie jest moja CLACE<3 <3 <3 !!!!
    NAPRAWDE nie wiem co powiedziec.
    Czekam na NEXT oby nadszedł szybko

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow super rozdział
    Tak! Wreszcie są razem :D
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje CLACE<3<3<3 Rozdział NIEZIEMSKI!

    OdpowiedzUsuń