Doszłam do pokoju. Zatrzasnęłam drzwi, rzuciłam się na
łóżko i wrzasnęłam w poduszkę.
Wtedy mi ulżyło.
Stanęłam przed szafą. Zdjęłam broń, potem strój bojowy. Zastąpiłam go
czarnymi rurkami i ogniście czerwoną, luźną bluzką na ramiączka. Kozaki na
wysokim obcasie zmieniłam na czarne sandały na szpilkach.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do holu. Chciałam
znaleźć ojca. Ale gdy tam doszłam zobaczyłam, że reszta też tam jeszcze stała.
Mój brat gadał z TĄ trójką, a ojciec i matka z ich
rodzicami.
Ojciec spojrzał na mnie.
-Clarisso, raczyłaś się pojawić – odezwał się z
sarkazmem. – Chcę, żebyś razem z bratem oprowadziła dzieci Maryse i Roberta po
domu.
Posłałam ojcu zimne spojrzenie.
- Oczywiście.
Zarzuciłam włosami i weszłam na piętro, do prawego skrzydła.
Za mną szedł Jonathan i reszta.
Do mnie podbiegła czarnowłosa dziewczyna.
-Hej, jestem Isabelle – wyszczerzyła się. Miała bardzo
ciemne, brązowe oczy i wydawała się miła.
Tyle, że ja raczej taka nie byłam. A już na pewno nie w
tej chwili.
-Clary – odpowiedziałam beznamiętnie.
-A ja jestem Alec – powiedział chłopak podobny do
Isabelle, ale z granatowymi oczami. Wskazał na blondyna. – A ten tutaj to…
Nie dokończył, bo mu przerwałam.
-Słuchajcie, nie obchodzą mnie wasze imiona, okay? Nie
prosiłam by jacyś obcy ludzie wpakowali mi się z butami do życia.
Po tych słowach zapadła cisza. Niezręczna cisza.
Jonathan, by coś zrobić, zaczął mówić jakie miejsca
mijamy.
-…a tędy się schodzi do jadalni, ale potem trzeba skręcić
w prawo. Ten dom to prawdziwy labirynt. Za to jak skręcicie tu… - objaśniał.
Szłam przed nimi, czując na sobie spojrzenia trójki
rodzeństwa.
Nagle przy moim boku znowu pojawiła się ona.
-A ja myślę, że i tak mogłybyśmy zostać przyjaciółkami –
po tych słowach przybliżyła usta do mojego ucha. Nawet nie musiała stawać na
palcach, też była wysoka. – A co sądzisz o moim bracie?
-O Alecu? – odszepnęłam, parskając śmiechem. Nagle wrócił
mi humor. – Raczej nie jest w moim typie.
Isabelle też się zaczęła śmiać.
-Nie, nie o nim – cały czas mówiłyśmy bardzo cicho. – Mówiłam
o…
-Sorry, on też nie robi na mnie wrażenia – odpowiedziałam
wiedząc, że ma na myśli blondyna.
-Okay – zgodziła się pozornie zrezygnowana.
Szłyśmy chwilę w ciszy przed chłopakami, aż w końcu
zapytała, już nie szepcząc:
-Życie z Valentine’em… jest trudne?
-Na pewno inne. Ciekawsze. Nigdy nie wiesz, co ojciec
wymyśli na treningu – uśmiechnęłam się delikatnie, ledwie widocznie.
Chłopcy, idący z tyłu, z uwagą przysłuchiwali się naszej
rozmowie.
-TY nigdy nie wiesz. Gdy trenuje mnie, zawsze jest
podobnie – powiedział Jonathan z nutą smutku w głosie.
Zrobiło mi się go żal.
Wszyscy stanęliśmy.
-Naprawdę? – zapytałam cicho, zawstydzona. Kiedy ja
ostatnio okazywałam TAKIE uczucia.
-Serio – mój brat już się pozbierał. – Zawsze jest
ciekawiej na wspólnych treningach. Z tobą walczy się inaczej. Trudniej –
uśmiechnął się.
-No cóż, każdy mi to mówi – powiedziałam wyniośle, ale w
moim głosie dało się wyczuć śmiech.
Poszliśmy dalej. Teraz szliśmy już wszyscy blisko siebie,
a nie tak jak wcześniej.
-Jonathan… Za godzinę będzie kolacja. Pokażmy i pokoje i
niech się przygotują – szepnęłam.
-Okay – odszepnął i powiedział głośniej:
-Już chyba wszystko wam pokazaliśmy. Niedługo kolacja,
więc może zaprowadzimy was do pokoi. Rozpakujecie się czy coś…
-Okay. Ale zostawiliśmy walizki w holu – rzekł blondyn.
Służący już się nimi zajęli – odpowiedziałam. Rodzeństwo
było wyraźnie zdziwione.
Pokazaliśmy im jeszcze gdzie są nasze pokoje, na wypadek
gdyby czegoś potrzebowali i wyjaśniliśmy, że dorośli mają pokoje w drugim
skrzydle. Pozostało tylko odprowadzić ich do sypialni.
-Jonathan! – usłyszeliśmy nagle z dołu głos ojca. –
Musisz w czymś pomóc. Chodź tu na chwilę!
-Już idę! – odkrzyknął. A potem spojrzał na gości z
przepraszającym uśmiechem. – Sorry, obowiązki – i poszedł.
No super, to zostałam z nimi sama. Pfff…
-Okay. Sama was zaprowadzę. Chodźcie.
Najpierw był pokój Iz, potem Aleca. Gdy doszłam do pokoju
przeznaczonego dla blondyna powiedziałam:
-Tu będziesz mieszkać. Chyba mogę już spadać, co?
Otworzył drzwi, rozejrzał się po pokoju, a potem oparł o
framugę i popatrzył na mnie.
-Nie chcesz wiedzieć jak mam na imię? Wszystkie laski
chcą wiedzieć jak mam na imię – wyszczerzył zęby.
-Sorry, ale ja nie jestem taką idiotką jak wszystkie
laski – powiedziałam najsłodszym głosem na jaki mnie było stać.
A potem z jadowitym uśmiechem zatrzasnęłam mu drzwi przed
nosem.JEEEJ!!! Jesteście super, jest ponad 2000 wyświetleń!!! <3 Kochamy was i mamy nadzieję, że rozdział się spodobał :D Prosimy, komentujcie!!! XD
Hahha ! Koniec normalnie THE BEST !<3 Rozdział SUPER, EXTRA ! Czekam na NEXT !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny !
Hehe zakończenie było najlepsze :D
OdpowiedzUsuńTe słowa: (nieziemskie)
-Nie chcesz wiedzieć jak mam na imię? Wszystkie laski chcą wiedzieć jak mam na imię – wyszczerzył zęby.
-Sorry, ale ja nie jestem taką idiotką jak wszystkie laski – powiedziałam najsłodszym głosem na jaki mnie było stać.
A potem z jadowitym uśmiechem zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
Ja chcę już nowy rozdział :****
Pozdrawiam i życzę weny !!!
Suuuuper! Dodawaj czesciej rozdzialy :)
OdpowiedzUsuńBoskie♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńKocham Cię dziewczyno :*
Jakby co u mnie pierwszy rozdział ;)
http://dont-be-scared-shadowhunters.blogspot.com/
super:) czekam na nastepny:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam waszego bloga. Tylko pliss dodawajcie częściej rozdziały. Bo ja z każdym rozdziałem umieram bardziej.BŁAGAM
OdpowiedzUsuńŚmieszny błąd i pokój ;-). Rozdział jak zwykle świetny chyba nie muszę o tym wspominać. :-)
OdpowiedzUsuńLATTE ANOMIN
Co za śmieszny błąd mój LATTE ANONIMIE? ;-)
UsuńWera
Roździał świetny jak zawsze . Nie ma słów jakie by określiły mój zachwyt xd . Ale tak jak przypuszczałam z roździału na roździał jest coraz ciekawiej :* czekam na next dodawaj szybko / wika.m
OdpowiedzUsuńHahaha. No pokazała mu swoją klasę. Szkoda, że mu noska nie złamała drzwiami. Wtedy to by była miłość. Rozdział świetny. Ależ mi się podoba ta zamiana wyglądów rodzeństwa.
OdpowiedzUsuń