piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 5

Doszłam do pokoju. Zatrzasnęłam drzwi, rzuciłam się na łóżko i wrzasnęłam w poduszkę.
Wtedy mi ulżyło.
Stanęłam przed szafą. Zdjęłam broń, potem strój bojowy. Zastąpiłam go czarnymi rurkami i ogniście czerwoną, luźną bluzką na ramiączka. Kozaki na wysokim obcasie zmieniłam na czarne sandały na szpilkach.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do holu. Chciałam znaleźć ojca. Ale gdy tam doszłam zobaczyłam, że reszta też tam jeszcze stała.
Mój brat gadał z TĄ trójką, a ojciec i matka z ich rodzicami.
Ojciec spojrzał na mnie.
-Clarisso, raczyłaś się pojawić – odezwał się z sarkazmem. – Chcę, żebyś razem z bratem oprowadziła dzieci Maryse i Roberta po domu.
Posłałam ojcu zimne spojrzenie.
- Oczywiście.
Zarzuciłam włosami i weszłam na piętro, do prawego skrzydła. Za mną szedł Jonathan i reszta.
Do mnie podbiegła czarnowłosa dziewczyna.
-Hej, jestem Isabelle – wyszczerzyła się. Miała bardzo ciemne, brązowe oczy i wydawała się miła.
Tyle, że ja raczej taka nie byłam. A już na pewno nie w tej chwili.
-Clary – odpowiedziałam beznamiętnie.
-A ja jestem Alec – powiedział chłopak podobny do Isabelle, ale z granatowymi oczami. Wskazał na blondyna. – A ten tutaj to…
Nie dokończył, bo mu przerwałam.
-Słuchajcie, nie obchodzą mnie wasze imiona, okay? Nie prosiłam by jacyś obcy ludzie wpakowali mi się z butami do życia.
Po tych słowach zapadła cisza. Niezręczna cisza.
Jonathan, by coś zrobić, zaczął mówić jakie miejsca mijamy.
-…a tędy się schodzi do jadalni, ale potem trzeba skręcić w prawo. Ten dom to prawdziwy labirynt. Za to jak skręcicie tu… - objaśniał.
Szłam przed nimi, czując na sobie spojrzenia trójki rodzeństwa.
Nagle przy moim boku znowu pojawiła się ona.
-A ja myślę, że i tak mogłybyśmy zostać przyjaciółkami – po tych słowach przybliżyła usta do mojego ucha. Nawet nie musiała stawać na palcach, też była wysoka. – A co sądzisz o moim bracie?
-O Alecu? – odszepnęłam, parskając śmiechem. Nagle wrócił mi humor. – Raczej nie jest w moim typie.
Isabelle też się zaczęła śmiać.
-Nie, nie o nim – cały czas mówiłyśmy bardzo cicho. – Mówiłam o…
-Sorry, on też nie robi na mnie wrażenia – odpowiedziałam wiedząc, że ma na myśli blondyna.
-Okay – zgodziła się pozornie zrezygnowana.
Szłyśmy chwilę w ciszy przed chłopakami, aż w końcu zapytała, już nie szepcząc:
-Życie z Valentine’em… jest trudne?
-Na pewno inne. Ciekawsze. Nigdy nie wiesz, co ojciec wymyśli na treningu – uśmiechnęłam się delikatnie, ledwie widocznie.
Chłopcy, idący z tyłu, z uwagą przysłuchiwali się naszej rozmowie.
-TY nigdy nie wiesz. Gdy trenuje mnie, zawsze jest podobnie – powiedział Jonathan z nutą smutku w głosie.
Zrobiło mi się go żal.
Wszyscy stanęliśmy.
-Naprawdę? – zapytałam cicho, zawstydzona. Kiedy ja ostatnio okazywałam TAKIE uczucia.
-Serio – mój brat już się pozbierał. – Zawsze jest ciekawiej na wspólnych treningach. Z tobą walczy się inaczej. Trudniej – uśmiechnął się.
-No cóż, każdy mi to mówi – powiedziałam wyniośle, ale w moim głosie dało się wyczuć śmiech.
Poszliśmy dalej. Teraz szliśmy już wszyscy blisko siebie, a nie tak jak wcześniej.
-Jonathan… Za godzinę będzie kolacja. Pokażmy i pokoje i niech się przygotują – szepnęłam.
-Okay – odszepnął i powiedział głośniej:
-Już chyba wszystko wam pokazaliśmy. Niedługo kolacja, więc może zaprowadzimy was do pokoi. Rozpakujecie się czy coś…
-Okay. Ale zostawiliśmy walizki w holu – rzekł blondyn.
Służący już się nimi zajęli – odpowiedziałam. Rodzeństwo było wyraźnie zdziwione.
Pokazaliśmy im jeszcze gdzie są nasze pokoje, na wypadek gdyby czegoś potrzebowali i wyjaśniliśmy, że dorośli mają pokoje w drugim skrzydle. Pozostało tylko odprowadzić ich do sypialni.
-Jonathan! – usłyszeliśmy nagle z dołu głos ojca. – Musisz w czymś pomóc. Chodź tu na chwilę!
-Już idę! – odkrzyknął. A potem spojrzał na gości z przepraszającym uśmiechem. – Sorry, obowiązki – i poszedł.
No super, to zostałam z nimi sama. Pfff…
-Okay. Sama was zaprowadzę. Chodźcie.
Najpierw był pokój Iz, potem Aleca. Gdy doszłam do pokoju przeznaczonego dla blondyna powiedziałam:
-Tu będziesz mieszkać. Chyba mogę już spadać, co?
Otworzył drzwi, rozejrzał się po pokoju, a potem oparł o framugę i popatrzył na mnie.
-Nie chcesz wiedzieć jak mam na imię? Wszystkie laski chcą wiedzieć jak mam na imię – wyszczerzył zęby.
-Sorry, ale ja nie jestem taką idiotką jak wszystkie laski – powiedziałam najsłodszym głosem na jaki mnie było stać.
A potem z jadowitym uśmiechem zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.


JEEEJ!!! Jesteście super, jest ponad 2000 wyświetleń!!! <3 Kochamy was i mamy nadzieję, że rozdział się spodobał :D Prosimy, komentujcie!!! XD

10 komentarzy:

  1. Hahha ! Koniec normalnie THE BEST !<3 Rozdział SUPER, EXTRA ! Czekam na NEXT !
    Pozdrawiam i weny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe zakończenie było najlepsze :D
    Te słowa: (nieziemskie)
    -Nie chcesz wiedzieć jak mam na imię? Wszystkie laski chcą wiedzieć jak mam na imię – wyszczerzył zęby.
    -Sorry, ale ja nie jestem taką idiotką jak wszystkie laski – powiedziałam najsłodszym głosem na jaki mnie było stać.
    A potem z jadowitym uśmiechem zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
    Ja chcę już nowy rozdział :****
    Pozdrawiam i życzę weny !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuper! Dodawaj czesciej rozdzialy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie♥♥♥♥♥♥♥♥
    Kocham Cię dziewczyno :*
    Jakby co u mnie pierwszy rozdział ;)

    http://dont-be-scared-shadowhunters.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. super:) czekam na nastepny:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam waszego bloga. Tylko pliss dodawajcie częściej rozdziały. Bo ja z każdym rozdziałem umieram bardziej.BŁAGAM

    OdpowiedzUsuń
  7. Śmieszny błąd i pokój ;-). Rozdział jak zwykle świetny chyba nie muszę o tym wspominać. :-)
    LATTE ANOMIN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za śmieszny błąd mój LATTE ANONIMIE? ;-)
      Wera

      Usuń
  8. Roździał świetny jak zawsze . Nie ma słów jakie by określiły mój zachwyt xd . Ale tak jak przypuszczałam z roździału na roździał jest coraz ciekawiej :* czekam na next dodawaj szybko / wika.m

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha. No pokazała mu swoją klasę. Szkoda, że mu noska nie złamała drzwiami. Wtedy to by była miłość. Rozdział świetny. Ależ mi się podoba ta zamiana wyglądów rodzeństwa.

    OdpowiedzUsuń