Weszłam
do pokoju. Wzięłam jakąś książkę i zwaliłam się z nią na łóżko, w celu
poczytania.
Nagle
coś do mnie dotarło. Przecież chwilami się zapominałam.
"Kochać
to niszczyć, a być kochanym to zostać zniszczonym."
Nie
mogę się poddać uczuciom.
Nie
mogę.
***
Na
pół godziny przed kolacją wyszłam z pokoju i otworzyłam najbliższe drzwi, jak
zwykle nie pukając.
-Hej,
Clary. Gotowa? - zapytał Jonathan.
-Taaa...
Oczywiście - przewróciłam oczami.
-Co?
Nadal jesteś zła na ojca?
I
wtedy naprawdę ogarnęła mnie niepohamowana złość.
-Oczywiście,
że jestem zła! A jak myślałeś? Nie powiedział mi, że jego znajomi przyjadą z
dziećmi! A ty wiedziałeś? Jocelyn ci powiedziała?! - wybuchłam.
Mój
brat spojrzał w podłogę.
-Tak
- odparł cicho.
-I
nie przyszło ci do głowy, żeby MNIE o tym powiadomić?!
-Kiedy?!
Dowiedziałem się na pół godziny przed,
na treningu!!! Jak miałem ci powiedzieć?! - próbował się bronić.
-MAMY
KOMÓRKI, JONATHAN! KOMÓRKI!!! - wydarłam się.
-Jesteśmy
w Idrysie!
-Na
obrzeżach, tu jest zasięg!
Nie odpowiedział.
Ja stałam wściekła, gotowa wybuchnąć niczym bomba.
Nagle
odezwał się.
-Przepraszam.
Tak
mnie to zaskoczyło, że złość się ulotniła.
-Okay.
Nie chciałam krzyczeć.
-Zapomnijmy
o tym, dobra? - zaproponował. - Chodźmy lepiej po naszych gości.
Zgodziłam
się, choć niechętnie.
Chwilę
później pukałam już do pokoju Isabelle.
-Clary!
- zawołała, otwierając drzwi i rzuciła się, żeby mnie uściskać - Przyszłaś
pogadać?
-Nie
- wyplątałam się z objęć znajomej. - Jest kolacja.
-A.
Okay... - Jej zapał trochę ostygł. - Też
może być - i dobry nastrój wrócił.
Dziewczyna
uśmiechnęła się do mnie delikatnie, a potem powiedziała:
-Wejdź
na chwilę. Muszę coś jeszcze zrobić.
No i
weszłam, by nie zrobić jej przykrości. Chociaż raz.
Usiadłam
na brzegu jej łóżka i patrzyłam, jak poprawia makijaż. Serio? TO musiała
zrobić???
Poprawiła
szybko rzęsy i przejechała usta błyszczykiem. A potem spojrzała na mnie z
dziwnym uśmiechem. Jakby coś knuła.
-Isabelle,
co... - zaczęłam, a ona zerwała się z pufy przy toaletce. Podeszła do mnie i
złapała mnie za nadgarstek, by pociągnąć mnie na miejsce, które przed chwilą
zajmowała.
-Nie...
Nie, proszę cię... - skrzywiłam usta, by powstrzymać śmiech.
-Oj...
no... weź. Będzie... fajnie - wysapała, nadal próbując mnie ściągnąć z łóżka.
Westchnęłam
i poddałam się, wstając i siadając na pufie.
-Ale
jeśli będę wyglądać potem jak klaun, możesz zacząć się bać mojej zemsty -
zagroziłam jej z uśmiechem.
-Możesz
być spokojna. I, jeśli ktoś ci się podoba - w jej oczach było wyraźnie widać,
że to "ktoś" oznacza tego blondyna - będzie miał prawo zemdleć z
wrażenia.
-On
mi się wcale... - westchnęłam i zrezygnowałam. Chociaż to była prawda. On mi
się nie podobał. Ale przekonywanie do tego Iz było jak rozmawianie ze ścianą.
-Zamknij
oczy i nawet nie myśl by patrzeć w lustro póki nie skończę! - poinstruowała, a
ja chcąc nie chcąc wypełniłam polecenie.
Chwilę
później poczułam pędzelek na policzku. Czasem się malowałam, to prawda, ale
raczej rzadko. Po prostu nie było mi to do niczego potrzebne.
-A
teraz otwórz na chwilę oczy - szepnęła po kilku minutach. - Muszę ci pomalować
rzęsy. O... tak... świetnie... A teraz spójrz się tutaj... - mówiła, ze
skupieniem patrząc na mnie. - Świetnie. A teraz... spójrz w lustro.
Spojrzałam.
I co? Niemal zabrakło mi słów ze zdziwienia. Oczy wydawały się większe i
jeszcze ciemniejsze niż zwykle, na policzkach miałam bardzo delikatne rumieńce,
a usta wyraziste i czerwone.
-Isabelle...
To jest piękne. Dzięki - zaczęłam się na poważnie zastanawiać, czy nie robić
częściej makijażu.
-Nie
ma za co. Przynajmniej paznokcie miałaś pomalowane, bo inaczej zajęłoby to dużo
dłużej - popatrzyła na moje ciemnoczerwone paznokcie. - Zrobiłam ci makijaż w
rekordowym tempie. Tylko dziesięć minut - stwierdziła z dumą.
Ja
za to poderwałam się z pufy.
-Dziesięć
minut? - upewniłam się, a ona przytaknęła. - Spóźnimy się na kolację. Chodź,
musimy się pospieszyć.
Wyciągnęłam
ją z pokoju. Przed drzwiami chłopaki podpierali ściany. Jonathan spojrzał na
mnie z ulgą.
-No,
nareszcie. Chciałem iść i cię stamtąd wyciągnąć, ale oni stwierdzili - skinął
głową w stronę braci Izzy - że wchodzenie do pokoju Isabelle jest jak wejście
do paszczy lwa. A ja nie przepadam za wchodzeniem do czyjejś paszczy -
uśmiechnął się szeroko. - Wiesz, że oni są parabatai? - spojrzałam na tamtą
dwójkę, a oni pokiwali głowami. Jonathan przyjrzał mi się uważniej, a potem
zatrzymał wzrok na Isabelle. - Pięknie wyglądacie, tak w ogóle.
Wiedziałam,
że ona mu się podoba.
-Dzięki
- rzuciła Iz z promiennym uśmiechem, odpowiadając za nas dwie.
-Mi
też było miło cię poznać- rzucił nagle blondyn z sarkazmem, patrząc na mnie. -
Tak na marginesie, jestem Jace.
Wszyscy
spojrzeliśmy się na niego, a ja otworzyłam usta by mu się jakoś odciąć. Ale
Isabelle mnie wyprzedziła.
-Jace,
nie musisz podrywać każdej dziewczyny.
-Wcale
jej nie podrywam. Tylko ładnie się przedstawiam - odpowiedział jej, udając
obrażonego.
-Taaaaak,
a ja jestem Miss Świata - wtrącił Alec. Wszyscy się roześmieli, nawet ja.
-Wiecie,
musimy iść - powiedział mój brat, ciągle się śmiejąc.
-Bo
przecież nie chcemy żeby VALENTINE był zły - odezwałam się, ze specjalnym
naciskiem wymawiając imię ojca.
Jace
zerknął na mnie z ukosa, podobnie jak Alec.
-Myślałem,
że masz dobre stosunki z ojcem. Jonathan tak powiedział - powiedział Jace.
-No
bo mam. Przez większość czasu - przewróciłam oczami.
-Chodzi
o to, że ci nie powiedział, że my przyje... - zaczął Alec, ale nie dokończył. Pomiędzy nas wepchała się Iz.
-Słuchajcie,
może ona nie chhce wam się zwierzać! - oburzyła się Iz. A potem z szerokim uśmiechem
puściła mi oczko.
A ja
odwzajemniłam uśmiech czując, że mimo wszystko to w niej mogę znaleźć
przyjaciółkę.
Kolacja
minęła na tyle normalnie, na ile to było możliwe. Ojca ignorowałam zupełnie, a
on odwdzięczał mi się tym samym.
Po
kolacji wszyscy poszliśmy do swoich pokoi.
Gdy
zostałam sama, wzięłam szybko prysznic i przebrałam w ciemnofioletową koszulę
nocną.
Zaczęłam
się rozciągać, myśląc o gościach. Isabelle była wesoła i pełna energii, Alec -
spokojny. A Jace? To był chłopak typu: "Och,jestem taki super. Och, każda
na mnie leci...". Rzygać się chce. Jeden z
tych, którzy mieliby kłopoty z pomieszczeniem ego nawet w wielkiej Sali
Anioła. Denerwował mnie. Strasznie. Ale trzeba mu przyznać, że był przystojny.
MEGA przystojny. Mega przystojny idiota. Mega...
Rozciąganie
i moje rozmyślania (zamierzałam jeszcze dodać kilka słówek o tym, jakim jest
idiotą) przerwało pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam.
Za
nimi stała Isabelle.
-Możemy
pogadać? - zapytała, nerwowo bawiąc się włosami.
-Chyba
tak - odpowiedziałam i wpuściłam ją do środka. Usiadła na łóżku, a ja obok
niej.
-No,
to co jest? - ponagliłam ją.
-Bo
ty... bo... bo ja nie wiem czy ty mnie lubisz, czy nie. Bo wiesz, ja myślę, że
naprawdę mogłybyśmy zostać przyjaciółkami, alejeśli ty na serio mnie nie
lubisz... - zaczęła gadać jak najęta.
-Isabelle,
stop - przerwałam jej, a ona zamilkła. - Słuchaj, znamy się krótko, ale
wydajesz mi się okay.
-Serio?
- rozchmurzyła się. - A moi bracia?
-Alec
jest spoko. A Jace... - skrzywiłam się.
-Jace
CO? - dociekała.
-Jace
jest aroganckim, zapatrzonym w siebie chłopakiem! - wypaliłam.
Iz
uśmiechnęła się.
-Tak,
może trochę. Ale wiesz, jeśli spędzisz z nim więcej czasu, to stanie się
bardziej znośny. I... jest przystojny, prawda?
-Yhm...
- jęknęłam, potwierdzając jej słowa.
-I
nie podoba ci się? - zapytała z chytrym uśmiechem.
-Nie!
- krzyknęłam, ze śmiechem rzucając w nią poduszką.
Gadałyśmy
jeszcze przez jakiś czas, a potem Isabelle wyszła.
***
Szłam
przez park, trzymając się z kimś za rękę. Pomimo słońca miał narzucony na głowę
kaptur, więc nie widziałam jego twarzy.
Nagle
zatrzymaliśmy się, a kaptur zsunął, odsłaniając głowę.
Wtedy
zobaczyłam że to Jace.
Pocałowaliśmy
się...
***
Otworzyłam
gwałtownie oczy. Wstałam z łóżka, podeszłam do okna i oparłam łokcie o parapet,
a głowę na dłoniach.
-Nienawidzę
koszmarów - powiedziałam do uśpionego Idrysu.
Misiaki!!! Dzięki za te 3.421 wyświetleń!!! Jesteście kochani :* Zauważyliście że rozdział dłuższy? To taki bożonarodzeniowo-noworoczny prezent. Mamy nadzieję, że się spodobał XD
Kochani, nie wiemy czy wszyscy zauważyli, ale my tego bloga piszemy we dwie (liczba mnoga obowiązuje :D), więc jakbyście mogli zamiast np. "jesteś" pisać "jesteście", was by to nie zabiło. A my byłybyśmy wdzięczne. To tak na zaś ;-)
Kochani, nie wiemy czy wszyscy zauważyli, ale my tego bloga piszemy we dwie (liczba mnoga obowiązuje :D), więc jakbyście mogli zamiast np. "jesteś" pisać "jesteście", was by to nie zabiło. A my byłybyśmy wdzięczne. To tak na zaś ;-)
A next (jak zwykle) w piątek =P
Prezent się udał !<3 Hahahahah padłam na koniec "-Nienawidzę koszmarów - powiedziałam do uśpionego Idrysu." XDXDXD
OdpowiedzUsuńRozdział SUPER ! Musicie częściej dodawać dodawać rozdziały !<333
Rozdział wam mega wyszedł. Dodawajcie je częściej.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że takiej długości rozdziały będą się teraz zawsze pojawiać :)
OdpowiedzUsuńLATTE ANONIM
Jesteście dwie? - czyli jesteś w ciąży?
OdpowiedzUsuńA rozdział fajny. :)
O.O
UsuńNapisane jest: "piszemy we dwie". A nie "jesteśmy razem" czy coś w tym stylu ;-) przyznaj się: to twój pomysł ty mój geniuszu??? <3333
UsuńWera
Takie pomysły tylko po kawie ;)
UsuńCzyżby pomysł podany przez LATTE ANONIMA???
UsuńSkąd pomysł że się znamy?
UsuńNo więc:
Usuń1. LATTE ANONIMA znamy w prawdziwym życiu, i on ma siostrę
2. Jej (bo LATTE jest dziewczyną) siostra dodaje te komy pod życzeniami: "Świetny rozdział no i nareszcie Jace..." więc sensowne komy to raczej nie jej bajka
3.Przyznała że to kom od niej
Nie do podważenia, prawda? ;-)
No więc: to ty???
Chodziło że LATTE ANONIMA Geniuszu ;)
UsuńNo o to chodzi (+ jeszcze fakt nr. 4 o którym wtedy zapomniałam: kom "Takie pomysły tylko po kawie" Przypadek? XD) że LATTE znasz, bo to twoja siostra. Dobrze mówię? ;-)
UsuńRoździał świetny piszcie szybko next błagam będe czekać z niecierpliwościom . Błagam ,błagam, błagam . Dodajcie szybko !! :D
OdpowiedzUsuńMoje drogie !!!! Cudownie piszecie, tak cudownie, że musiałam was nominować do... LIEBSTER AWARD ! Więcej informacji tutaj: http://daryaniolanefilim.blogspot.fi/2015/01/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! DZIĘKI!!!!!!!!!
UsuńMusiałam, po prostu musiałam :)
OdpowiedzUsuńNominowałam was do nagrody Liebster Award :)
zajrzyjcie koniecznie: http://witaj-w-miescie-cieni.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html
Kocham twojego bloga dlatego nominuję cię do nagrody LEBSTER AWARD ! Więcej informacji tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.de/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjeszcze raz mówię nominuję!!! info tutaj: http://zrozumiecproblem.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękujemy wam za te nominacje :* postaramy się na nie odpowiedzieć do jutra wieczorem, jako że nie mieszkamy za blisko siebie :(
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do nagrody LIBSTER AWARD!
OdpowiedzUsuńZapraszam : http://jocelyn-and-valentine-story.blogspot.in/2015/01/libster-award-x3.html
Kochana boskie :****
OdpowiedzUsuńJesteś nieziemska czekam na next :D
Ja już chcę next hehe ;)
Wiemy, że przypadkowo pojawił się niedokończony post dotzcycz Liebster Awards, za co przepraszamy. Pojawi się, gdy będzie już gotowy. Jeszcze raz sorki :D
OdpowiedzUsuńNienawidzę koszmarów, kiedy jace ją całuje. Mega... Rozdział genialny, brakuje jeszcze jakieś awanturki.
OdpowiedzUsuńDużo weny!