piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 9

   -Zrobimy wielkie wejście, zobaczysz - zapewniała mnie szeptem Isabelle.
   -Yhym - mruknęłam w odpowiedzi.
   -Mówię ci, wyglądasz bosko, ja zresztą też, więc chłopakom gały powypadają - paplała dalej, a na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
   Z trudem powstrzymałam wybuch śmiechu.
   -A teraz bądź cicho, wchodzimy - skarciła mnie, jakbym to ja przez całą drogę gadała.
   Otworzyła drzwi do jadalni. Siedzieli tam już wszyscy, czekając na nas i rozmawiając. Jonathan, Alec i Jace śmiejący się z czegoś beztrosko. Jocelyn plotkująca z Maryse, która razem z mężem postanowiła zostać u nas jeszcze na czas świąt. Valentine oraz Robert, gadający o wadach i zaletach łuków. Oni wszyscy umilkli i spojrzeli na nas, gdy tylko drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem.
   Dorośli... patrzyli na nas normalnie. Widać było, że matkom nasze stroje przypadły do gustu. Ojciec i pan Lightwood zaczęli cicho rozmawiać, a ja wychwyciłam coś w stylu:
   -Widzisz, Robercie? Moja córka jest doskonałą partią.
   -Oczywiście, że widzę. Nawet ślepy by to zauważył. Ale musisz przyznać, że moja Izzy także jest niezwykle piękna.
   -Jasne, że jest. Obydwie są.
   I tak dalej, i tak dalej. Co później gadali, już mnie nie obchodziło.    Skupiłam wzrok na moim bracie, który wpatrywał się w Isabelle jak w obrazek. Wow. Nie sądziłam, ze kiedyś zobaczę mojego brata z miną szczeniaka, patrzącego na kogoś z uwielbieniem. Szkoda, że nie wzięłam z pokoju komórki, miałabym go czym potem drażnić.


                              ***Isabelle***


   Po naszym "wielkim wejściu" wszyscy zamilkli.Nie zwróciłam uwagi na reakcje innych, chciałam zobaczyć minę Jace'a. A gdy już ją zobaczyłam, miałam ochotę podbiec i go uściskać.
   "Oj, braciszku, nie kryjesz ty się z uczuciami tak dobrze jak myślisz."
   Patrzył na Clary z taką... miłością. Tak, dobrze słyszycie! Wielki Łamacz Serc (jak to go w żartach określa Alec) patrzy na kogoś z miłością! JACE HERONDALE patrzy na kogoś z miłością, ogarniacie to?!
   "Zaraz... do kogo ja właściwie gadam? Albo raczej myślę. Jak tak dalej pójdzie, będę musiała zgłosić się do psychiatry" - nieoczekiwanie pojawiło się w mojej głowie.
   "Kochać to niszczyć, a być kochanym to zostać zniszczonym".
   Teraz miałam wielką chęć podbiec do Valentine'a i go zatłuc na śmierć. Albo przynajmniej wydłubać mu oczy. Wrzasnąć: "Zakuty łbie, nie widzisz, co zrobiłeś swojej córce?! Co zrobiłeś jej i Jace'owi?! Co zrobiłeś mojemu Clace?!"
   Clace. Hahahah, jestem dumna z tego określenia. I tego, że mój pomysł ze związkiem Clary i Jace'a może się udać. Strasznie zachciało mi się śmiać, gdy przypomniałam sobie akcję sprzed dwóch dni:


                                       ***



   -Izzy, powiesz nam wreszcie, czemu kazałaś nam tu przyjść? - jęknął Alec, siedzący w fotelu.
   -Narada wojenna - powiedziałam stanowczo licząc, że na tym temat się skończy.
   Jonathan, rozwalony wygodnie na moim łóżku, spojrzał na mnie z lekkim strachem:
   -Błagam, tylko nie mów, że chcesz gotować. Alec i Jace mówili mi, jak to się kończyło w Instytucie.
   Zmroziłam go wzrokiem.
   -Nie, nie zamierzam gotować. Narada jest, bo...
   -Właściwie, dlaczego nie zawołałaś Jace'a i Clary? - przerwał mi Alec.
   -Weź nie przerwaj, okay? Sprawa jest poważna. Chodzi o CLACE  - wyraźnie zaakcentowałam ostatnie słowo.
   -Clace? To choroba? - zaciekawił się mój brat.
   -Nie, raczej jakiś projektant - zaprzeczył mu Jonathan.
   Westchnęłam. Jak można być takim tępym jak ta dwójka?
   -Zamknijcie się. Obydwaj. Clace oznacza: Clary i Jace. Jak myślicie, idioci, dlaczego ich tu nie zawołałam? 
   -Bo... - zaczął brat Clary.
   -Wiesz, lepiej się nie pogrążaj. Ani siebie, ani tej drugiej ciemnej masy - kiwnęłam głową w stronę bruneta (czytaj: mojego brata, ale w tej chwili się do niego nie przyznaję).
   -Isabelle, spokojnie - zaśmiał się Alec. - No dobra, więc czego od nich chcesz?
   -Żeby byli parą - odpowiedziałam mu wprost.
   -Czekaj, chcesz zeswatać moją siostrę? - zapytał Jonathan z dziwnym wyrazem twarzy.
   Spojrzałam na niego z lekkim przestrachem.
   -O Boże. Powiedz, że mi w tym nie przeszkodzisz.
   Chłopak spojrzał na mnie ze zmarszczonym czołem, a ja zaczęłam się  nagle bać. Bo jeśli się nie zgodzi? Powie o wszystkim Jace'owi? Albo, co gorsza, Clary?
   Nagle roześmiał się głośno.
   -Myślałaś, że ci chcę przeszkodzić? No co ty, to będzie świetna akcja! - krzyknął, prawie tarzając się ze śmiechu. - To jak, kiedy zaczynamy?
   "Będę cierpliwa, będę cierpliwa, będę cierpliwa..."
   -Macie już dla nich prezenty na święta? - zapytałam chłopaków, a oni spojrzeli po sobie niepewnie.
   -Ja... - zaczął Alec.
   Westchnęłam.
   -No tak, typowe. Na dwa dni przed świętami jeszcze nie masz prezentu. A chociaż ty? - zapytałam rudzielca.
   Jonathan popatrzył w kierunku mojego brata, a gdy poruszył ustami, wyczytałam z nich bezgłośne: "Pomocy!"
   Obaj zwrócili twarze w moim kierunku, a ja pokiwałam tylko głową.
   -Idealnie.



                                    ***




   Do rzeczywistości przywrócił mnie głos Aleca, który powiedział:
   -No, siostro, ale się odstawiłyście.
   Spojrzałam z bolejącą miną na Jace'a, który patrzył z wyrzutem na swojego parabatai.
   No pięknie, Alec. A Jace chciał powiedzieć jakiś komplement.



                                   ***Clary***


   Po kolacji wigilijnej Jace jako pierwszy odszedł od stołu oświadczając, że musi coś zrobić i żeby nie czekać na niego z prezentami. Więc gdy my także skończyliśmy jeść i udaliśmy się do salonu, zajęliśmy się prezentami.
   Najpierw dostali je rodzice. Na prezenty dla nich składaliśmy się wszyscy  naraz. Ojcom daliśmy shuriken (gwiazdki do rzucania - dop. autora), a matkom po płaszczu (Jocelyn zielony, Maryse fioletowy). Potem przyszła kolej na mnie.
   Od Iz dostałam jasnobrązowe, sznurowane botki na koturnach z białym futerkiem a od jej brata... bilety na lekcje tańca?
   -Serio Alec? - westchnęłam, machając papierkiem. No, super. Miałam zapewnione, że matka mnie do nich zmusi.
   -Wiesz, mogłabyś nauczyć się tańczyć. Jonathan wspomniał,że okropnie ci to idzie - odpowiedział zapytany, a ja zmroziłam brata wzrokiem.
   Od Jonathana dostałam książkę o demonach, od rodziców stelę z bursztynu, a od Maryse i Roberta wiszące kolczyki z szafirami. Myślałam, że to koniec, kiedy mój wzrok przykuło ogromne pudło, stojące za fotelem.
   -Co to jest? - zapytałam ostrożnie ojca.
   Jocelyn podeszła do pudła i przyjrzała mu się. Po chwili zmarszczyła brwi.
   -Clary, to... to jest... dla ciebie - wydusiła.
   Teraz to ja zmarszczyłam brwi i skierowałam się w stronę matki. Gdy do niej doszłam, odsunęła się na bezpieczną odległość od paczki. Westchnęłam w duchu i już miałam ją otwierać, gdy...




TADAAAAM!!!!!!!!!!! A oto rozdział nr. 9! Krótki, ale było mało czasu. A miał być długi. Nie jestem szczególnie z niego zadowolona (chodzi o długość) a jak przeczytałam ostatni 8 to też jakoś przestał mi się podobać (oprócz historii z Tommy'm XD) W ramach rekompensaty (wow, jestem dumna ze swojego słownictwa ;-) ) NEXT DOSTANIECIE PRZED PIĄTKIEM, może nawet jutro czy pojutrze. Tak więc zaglądajcie i mam nadzieję że będzie dużo komów!!! :D
Wera <3333
PS. Nie wiem, co mnie napadło, żeby pisać tyle z perspektywy Isabelle... Hahahah XD Mam nadzieję, że da się ją wytrzymać =P

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. To świetnie ;-) A można wiedzieć co sądzisz o rozdziale??? :D

      Usuń
    2. Jak zawsze świetny, nie mogę się doczekać następnego ;)

      Usuń
  2. Super rozdział. Czekam na NEXT.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam szybko NEXT!!!!! Bo zaraz zejdę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się już się za niego biorę :D Pojawi się wcześniej!!!!!!!
      Wera

      Usuń
  4. na serio?! w takim momencie? *.* pisz szybko bo nie wytrzymam!! :*
    twoja fanka
    Anonim :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej wiesz ile czekałam na ten rozdział. Dlaczego taki krótki?!
    Ale do rzeczy. Podoba mi się i to bardzo twój blog. Rozdziały są świetne, a przede wszystkim wciągające. Nie powiem, że kilkakrotnie prawie zginałam się ze śmiechu.
    Czekam na szybkiego nexta.
    Życzę ci dużo anielskiej weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no teraz to ja was ukatrupię !!!! CZEMU DO JASNEJ CIASNEJ W TAKIM MOMENCIE ?!!!!!!!??!!?! Rozdział N I E Z I E M S K I ! Izzy the BEST XD ALE PISAĆ NEXT ! ALE JUŻ !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Co jest w tyn pudle się pytam.,Nie qytrzymam do następnego,rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, pisz szybko nexta, bo nie wytrzymam. Koniecznie muszę się dowiedzieć co jest w tej paczce !! ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajbeisty blog czytam 5 raz ale twój namber łan <3 kiedy Nexst ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. głupie po co ten blog w ogóle nie pożyteczny głupota kto to napisał w ogóle się nie da czytać żal.pl
    PS. ( Twoje BFF werciulol7 :* ) POZDRO Z PODŁOGI

    OdpowiedzUsuń