Kochani, oficjalnie mamy 50 rozdział! Okrągła rocznica, prawda? Nie wierzę, że tyle tu wytrzymaliście. <3
Poza tym, jak pewnie zauważyliście, BKTN doczekało się szablonu! Co o nim myślicie? Ja osobiście uważam, że jest wspaniały. <3 Dziękuję cudownej szabloniarce z Sosowej, do której link znajduje się w bocznej kolumnie w wersji na komputer. <3
PS. Wczoraj pojawił się rozdział na AGD, na który serdecznie zapraszam.
PS. Wczoraj pojawił się rozdział na AGD, na który serdecznie zapraszam.
Wera ;*
Zapadła cisza. Clary wymieniła spojrzenia z Isabelle.
-Jace... Jesteś pewien? - odezwał się Jonathan.
-Tak, jestem. Nie jest już tą samą osobą, którą był kiedyś. - Zacisnął na chwilę usta, a potem wziął głęboki oddech i mówił dalej. - Niewiele brakowało, by zabił moją siostrę i dziewczynę, na której mi zależy.
-To chyba najlepsze wyjście - westchnęła Isabelle. - Nie mogę uwierzyć, że to zrobił. Przecież to Alec!
-Wszyscy mogą się zmienić, Izzy - powiedziała smutno Clary.
Usłyszeli skrzypienie drzwi. Stanął w nich młody mężczyzna z czarnymi nastroszonymi włosami i kocimi oczami, ubrany w absurdalny fioletowy płaszcz, czarne rurki i ciemną, przylegającą do ciała koszulkę. Dziewczyna domyśliła się, że to Magnus Bane.
-Nie radziłbym ci tego robić - stwierdził spokojnie, zaplatając ręce na piersi.
Jace się skrzywił.
-Niby dlaczego?
-Dlatego, że został zaczarowany. Pewnie ktoś zlecił to jakiemuś czarownikowi. Nie rozumiem tylko, dlaczego miałby to zrobić.
-I... wszystko już z nim okay? - odezwał się niepewnie Jonathan.
-Tak. Jest zdrowy. Osłabiony, skołowany i załamany, ale zdrowy. - Oderwał się od framugi i spojrzał na nich z błyskiem w oku. - Nie radziłbym wam zrywać z nim przyjaźni w tej sytuacji, groszki pachnące.
Odszedł, a Clary skrzywiła się i wymieniła ze wszystkimi spojrzenia, po czym zapytała:
-Groszki pachnące?
***
Clary uchyliła delikatnie drzwi, wpuszczając nieco światła do zaciemnionego pokoju, wsunęła się i zamknęła je cicho za sobą.
Spojrzała na osobę leżącą na łóżku. Alec miał ręce zatknięte pod głowę, był przykryty do bioder.
-Ja naprawdę to zrobiłem, co? - odezwał się niespodziewanie. W jego głosie było tyle goryczy.
Podeszła powoli.
-A dokładniej?
Jęknął, przewracając się na brzuch.
-Prawie was zabiłem. Siostrę i przyjaciółkę. Chociaż nie zdziwiłbym się, jeśli teraz wy wszyscy byście się mnie wyrzekli - dobiegł ją jego stłumiony głos.
-Nic takiego nie zrobimy - odparła, zbierając się w sobie. Tamten Alec, chłopak który robił te wszystkie okropności, nie był prawdziwy. Wyglądał tak samo, ale był zaczarowany. To jest prawdziwy on, powtarzała sobie w myślach. Nic złego nie zrobi.
Usiadł i popatrzył na nią.
-Słucham?
-Nic takiego nie zrobimy - powtórzyła, zaciskając dłonie w pięści, by pozbyć się ich drżenia. - Nie odrzucimy cię, bo to nie byłeś ty.
-Wiesz, że ja bym ci nic takiego nigdy nie zrobił, prawda? - Posłał jej błagalne spojrzenie. - Nie skrzywdziłbym nigdy żadnego z was.
-Wiem. - Wzięła głęboki oddech, a on wyciągnął do niej ręce. Automatycznie cofnęła się kilka kroków. - Niemniej, stało się. I nie przestanę o tym tak nagle pamiętać. - Położyła dłoń na klamce. - Przepraszam, Alec. Wiem, że to wszystko działo się nie z twojej winy, ale potrzebuję czasu, by uporządkować myśli. - Spojrzała w jego pełne bólu oczy. - Po tym wszystkim... Nie da się tak po prostu znowu zaufać, zrozum mnie. - Przygryzła wargę oczekując na jego słowa.
-Wiem. Wiem i rozumiem. - Załamał mu się głos, a on zacisnął usta. - Spokojnie.
Uśmiechnęła się do niego blado.
-Dziękuję. - Kiwnęła mu głową na pożegnanie, nacisnęła klamkę i cicho wydostała się z pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i osunęła się po ścianie, ukrywając twarz w dłoniach.
Dlaczego to musi być tak skomplikowane?
-Wszyscy mogą się zmienić, Izzy - powiedziała smutno Clary.
Usłyszeli skrzypienie drzwi. Stanął w nich młody mężczyzna z czarnymi nastroszonymi włosami i kocimi oczami, ubrany w absurdalny fioletowy płaszcz, czarne rurki i ciemną, przylegającą do ciała koszulkę. Dziewczyna domyśliła się, że to Magnus Bane.
-Nie radziłbym ci tego robić - stwierdził spokojnie, zaplatając ręce na piersi.
Jace się skrzywił.
-Niby dlaczego?
-Dlatego, że został zaczarowany. Pewnie ktoś zlecił to jakiemuś czarownikowi. Nie rozumiem tylko, dlaczego miałby to zrobić.
-I... wszystko już z nim okay? - odezwał się niepewnie Jonathan.
-Tak. Jest zdrowy. Osłabiony, skołowany i załamany, ale zdrowy. - Oderwał się od framugi i spojrzał na nich z błyskiem w oku. - Nie radziłbym wam zrywać z nim przyjaźni w tej sytuacji, groszki pachnące.
Odszedł, a Clary skrzywiła się i wymieniła ze wszystkimi spojrzenia, po czym zapytała:
-Groszki pachnące?
***
Clary uchyliła delikatnie drzwi, wpuszczając nieco światła do zaciemnionego pokoju, wsunęła się i zamknęła je cicho za sobą.
Spojrzała na osobę leżącą na łóżku. Alec miał ręce zatknięte pod głowę, był przykryty do bioder.
-Ja naprawdę to zrobiłem, co? - odezwał się niespodziewanie. W jego głosie było tyle goryczy.
Podeszła powoli.
-A dokładniej?
Jęknął, przewracając się na brzuch.
-Prawie was zabiłem. Siostrę i przyjaciółkę. Chociaż nie zdziwiłbym się, jeśli teraz wy wszyscy byście się mnie wyrzekli - dobiegł ją jego stłumiony głos.
-Nic takiego nie zrobimy - odparła, zbierając się w sobie. Tamten Alec, chłopak który robił te wszystkie okropności, nie był prawdziwy. Wyglądał tak samo, ale był zaczarowany. To jest prawdziwy on, powtarzała sobie w myślach. Nic złego nie zrobi.
Usiadł i popatrzył na nią.
-Słucham?
-Nic takiego nie zrobimy - powtórzyła, zaciskając dłonie w pięści, by pozbyć się ich drżenia. - Nie odrzucimy cię, bo to nie byłeś ty.
-Wiesz, że ja bym ci nic takiego nigdy nie zrobił, prawda? - Posłał jej błagalne spojrzenie. - Nie skrzywdziłbym nigdy żadnego z was.
-Wiem. - Wzięła głęboki oddech, a on wyciągnął do niej ręce. Automatycznie cofnęła się kilka kroków. - Niemniej, stało się. I nie przestanę o tym tak nagle pamiętać. - Położyła dłoń na klamce. - Przepraszam, Alec. Wiem, że to wszystko działo się nie z twojej winy, ale potrzebuję czasu, by uporządkować myśli. - Spojrzała w jego pełne bólu oczy. - Po tym wszystkim... Nie da się tak po prostu znowu zaufać, zrozum mnie. - Przygryzła wargę oczekując na jego słowa.
-Wiem. Wiem i rozumiem. - Załamał mu się głos, a on zacisnął usta. - Spokojnie.
Uśmiechnęła się do niego blado.
-Dziękuję. - Kiwnęła mu głową na pożegnanie, nacisnęła klamkę i cicho wydostała się z pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i osunęła się po ścianie, ukrywając twarz w dłoniach.
Dlaczego to musi być tak skomplikowane?
super rozdział jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńUff dobrze ze to tylko byl czar... I ze jace nie zrywa więzi... Czekam jak zawsze ze zniecierpliwieniem na nexta !
OdpowiedzUsuńOliwia S.
Rozdział BOSKI!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Cudowny rozdział jak i szablon. Wiedziałam że Jace nie zerwie tej wyjątkowej więzi z Aleckiem. Ciekawi mnie co wymyśliłtście dalej.
OdpowiedzUsuńPS. Dzięki za polecenie strony z szablonami. Jutro z samego rana złote u nich zamówienie. Może tam mi się w końcu uda. 😜
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. Szkoda ze piszecie takie kredki posty.
Ja chcę już NEXT.
GENIALNY ROZDZIAŁ !!! Ja wiedziałam ze Alec jest zaczarowany przecież w życiu by nie skrzywdził świadomie Clary :) Nowy szablon genialny <3 Pozdrawiam życzę weny i z niecierpliwością czekam na next <3
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny (jak zawsze)! Czekam z niecierpliwością na kontynuację.
OdpowiedzUsuńA tymczasem mam zaszczyt nominować Was do LBA i TAG. Więcej tu : http://when-the-darkness-come.blogspot.com/2015/08/lba-i-tag.html?m=1
Genialnie pisz kolejne bo chyba wybuchnę tu z powodu nudy xD
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział zresztą jak wszystkie inne. Czekam na next. Zapraszam do mnie :
OdpowiedzUsuńhttp://innahistoria.blogspot.com/?m=1
Nominowałam Was do LBA i Tag :) Więcej na http://jestem-morgenstern.blogspot.com/2015/08/spoznione-lba-i-tag.html
OdpowiedzUsuńTysja
A szablon świetny
Usuń