czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 27

***Clary***

   Wrzucałam ubrania na oślep do walizki, myśląc o tym, co czeka mnie na miejscu. A może... Może oni już się wyprowadzili? Może ON nie mieszka już w Instytucie?
   Nie, to raczej złudne nadzieje.
   Zatrzasnęłam walizkę, a ktoś zapukał do drzwi.
   -Proszę! - krzyknęłam z ulgą.
   W wejściu ukazała się głowa Isabelle.
   -Mogę? - zapytała.
   Potwierdziłam kiwnięciem głowy. Iz weszła i siadła po turecku na dywanie, tuż obok mnie.
   -Przykro mi, że musisz jechać - jej głos wyrażał szczerość. - Ale żeby było jasne: jeśli tylko ON ci coś zrobi, od razu pisz. Nie wiem jak dostanę się do Włoch, ale jak już to zrobię, to go znajdę i zabiję.
   Zaśmiałyśmy się krótko, a ja sięgnęłam po jej dłoń i uścisnęłam ją lekko. Popatrzyła na mnie, zdziwiona takim okazywaniem uczuć, ale nic nie powiedziała. Oddała tylko uścisk, patrząc na mnie z uśmiechem, a z moich ust wydostały się słowa:
   -Dobrze jest mieć takich przyjaciół jak ty.
   Isabelle patrzyła na mnie z ulgą i niepewnością przez dłuższą chwilę.
   -Wiesz, może gdy to wszystko się skończy, zyskam parabatai.
   Kiwnęłam lekko głową, uśmiechając się delikatnie. Mi też to przechodziło przez głowę, i to nie raz.
   Że może gdy wreszcie zaznam spokoju, Isabelle stanie się dla mnie najlepszą przyjaciółką, siostrą, parabatai.
   -Może.

***

   -Wzięliście wszystko?! - zawołał mój ojciec.
   Przytaknęłam.
   -Na co jeszcze właściwie czekamy?
   -Aż Ragnor otworzy Bramę.
   -Przecież równie dobrze ja to mogłabym zrobić - mruknęłam i splotłam ręce na piersi.
   Ej no, czy mój własny ojciec mnie dyskryminuje?
   -Wiem, że mogłabyś ją otworzyć. Wierzę w ciebie. Jest tylko jeden problem: nikt oprócz nas dwojga nie wie o twoich umiejętnościach - odpowiedział łagodnie, a ja zacisnęłam usta w wąską kreskę.
   Nikt ma nie wiedzieć. Taaa. W takim razie kiedy mi się to przyda?
   Chociaż z drugiej strony, dobrze jest mieć coś, o czym wiem praktycznie tylko ja.
   Bo może kiedyś będzie mi potrzebna tajna broń.
   -Więc? Idziemy?! - wydarł się Sean z drugiego końca holu, a ja zamrugałam, właściwie dopiero uświadamiając sobie, że przede mną bije niebieskie światło.
   Brama.

***

   -Clary! Valentine! Jak dobrze znów was widzieć! - krzyknęła smukła kobieta z silnym włoskim akcentem. Uściskała ojca serdecznie, a potem podeszła do mnie i wzięła mnie w objęcia. - Nie masz pojęcia, jak za tobą tęskniłam, kochanie. - Jej gest był tak czuły, prawdziwy i matczyny, że nie mogłam się nie uśmiechnąć i oddałam uścisk, a jej ciemnobrązowe włosy omiotły moją twarz.
   Kiedyś spędzałam tu tyle czasu. Wtedy włoski Instytut stał się dla mnie drugim domem,  a Elena osobą bliższą, niż własna matka. A ja byłam dla niej niczym drugie dziecko.
   Elena miała tylko jednego syna. Tommy'ego. Po nim chciała mieć jeszcze dzieci, a ja się jej nie dziwiłam. Ktoś o tak dobrym charakterze jak ona potrzebował szczęścia.
   Próbowała trzy razy, i za każdym kończyło się to poronieniem. Nasi rodzice i państwo Licavoli... Znali się od dawna. I za każdym razem bardzo przeżywali, gdy nadchodziła kolejna ognista wiadomość o takiej samej, przytłaczającej treści.
   Gdy zaczęłam umawiać się z jej synem zyskała nadzieję, że może zyska w końcu córkę. Dlaczego? Bo Tomas miał wiele dziewczyn, ale wszystkie oprócz mnie były totalnymi plastikami. Mnie więc pokochała całym sercem i chociaż obydwie bardzo przeżywałyśmy moje rozstanie z chłopakiem, nie przestałam utrzymywać z nią kontaktów.
   Była mi bardzo bliska, i nadal jest.
   W końcu się odsunęła, a ja popatrzyłam w jej czekoladowe oczy, pełne radości.
   -Wejdźcie. Czekaliśmy na was z ogromną niecierpliwością - powiedziała miękko i objęła mnie matczynym gestem w pasie, prowadząc jak własne dziecko do Instytutu.
   Bo może w pewnym sensie nim byłam.

***

   Jakiś czas później postanowiłam przejść się po Wenecji, pozwiedzać miejsca, które swego czasu tak pokochałam.
   Ale cóż, mus to mus. Ojciec powiedział, żebym zabrała dla bezpieczeństwa któregoś z chłopców ze sobą.
   A ja z trojga złego wybrałam Jace'a.
   Spacerowaliśmy więc po uliczkach, mostach i brzegiem rzeki, rzadko się odzywając, każde pogrążone we własnych myślach.
   Miałam o czym myśleć. Zastanawiało mnie to, gdzie się podział Tomas. Elena stwierdziła, że wyszedł na miasto bo powiedział, że musi coś załatwić. Z jednej strony czułam ulgę, a z drugiej... No cóż, nie oszukujmy się. W moim sercu, połamanym na tysiąc kawałków, nadal czaiła się nadzieja. Tliła się gdzieś w środku mnie, a ja nie mogłam jej ugasić.
   Otworzyłam usta by zapytać Jace'a, czy był już kiedyś we Włoszech. Wtedy usłyszałam, jak ktoś woła moje imię.
   Odwróciłam się automatycznie i natychmiast tego pożałowałam. Jak musiałam być rozproszona, by od razu nie poznać tego głosu?
   Za nami biegł Tommy z bukietem róż w ręku.



Brawa dla mnie! Ave ja!!! Nie czekaliście na rozdział tydzień! Hmm, cieszycie się? Bo osobiście, jestem dość zadowolona z tego rozdziału i tempa, w jakim go dodałam.
Wera ;*
PS. Jeśli chcecie zobaczyć nasze włoskie ciasteczko (tak, chodzi mi o Tomasa czy tam Tommy'ego, jak wolicie), zajrzyjcie sobie do zakładki bohaterowie. Elena zostanie tam dodana w najbliższym czasie.

15 komentarzy:

  1. Rozdział super. Ciesze się, że udało ci się go już wstawić. Chyba udusze tego Tommy'ego, nich Jace go walnie. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się w tym blogu, dlatego też nominuję cię do LBA!
    Więcej:
    http://clace-love-story.blogspot.com/2015/04/kolejne-lba.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. płaczę;( rdz subcio, proszę dodawaj szybciej rdz!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział naprawdę brak słów <3<3<3<3 Masz talent i potrafisz tworzyć akcje <3
    Mam nadzieję, że rozdział pojawi się nie długo !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega rozdział !! Proszę dodaj szybko rozdział bo nie wytrzymam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział! Oby tylko Clary nie przebaczyła Tommy'emu CLACE FOREVER!!!
    Mam nadzieje, że szybko dodasz nexta!

    OdpowiedzUsuń
  7. Suupcio. Jak fajnie że dzisiaj dodałaś :D Ciekawa jestem jak Jace zareaguje na Tommy'ego z kwiatkami dla Clary xD Czekam na next <33 :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg!
    Ciekawe jak zareaguje Jace, jak Clary.
    Hihi...
    Pisz kochana szybko...
    Rozdział cudny i już czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo a co Jace na to. Będzie rywalizacja aż miło czuję to <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Oooo tak mhmm chce reakcje blondynka.

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG <3! Cudo <3
    Zapraszam http://the-mortal-instruments-my-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowity rozdział! ♥♥♥ Błagam dodaj szybko NEXT!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie rób mi tego.
    Clary ma być z jacem.

    OdpowiedzUsuń
  14. CLACE!! MA BYĆ CLACE!!! NIE TOMMY TYLKO JACE!!! Jasne?! -,- (tutaj mordercze spojrzenie)

    OdpowiedzUsuń