Ułożył usta w dzióbek, przy czym cmoknął ją w usta.
-Więc? Wierzysz mi? - Nie odpowiedziała. Na jej twarz wstąpił leciutki uśmiech, rozświetlający oczy. Kiwnęła niemal niezauważalnie głową i splotła swoje palce z jego, zaciskając w silnym uścisku.
***
Szli korytarzem, trzymając się za ręce. Clary miała wrażenie, jakby od jej ręki do reszty ciała płynął prąd. Ale za nic nie chciałaby jej zabierać. Uczucie było przyjemne, a po całym jej ciele rozchodziło się oszałamiające ciepło, płynące właśnie z tej bliskości.
Pogładził wierzch jej dłoni kciukiem, momentalnie zwracając tym całą jej uwagę na niego. W jego oczach zauważyła pytanie.
-Powiemy?
-Nie - potrząsnęła głową. - Niech sami się dowiedzą.
Uśmiechnęła się do niego i wypuściła z lekkim żalem jego dłoń, gdy doszli do kuchni. Podeszła do lodówki i wyjęła z niej jogurt, po czym wskoczyła na wysoki stołek barowy.
Siedzieli przez kilka minut w ciszy, podczas gdy ona jadła. Smugi światła przelewały się przez zasłonkę, tworząc smugi cieni na ich twarzach. Jego oczy błyszczały w tym słońcu jak płynne złoto. Zastanawiała się, co będzie dalej. Ale, pomyślała gdy napotkała jego wzrok, poradzimy sobie. Bo cokolwiek się wydarzy, nigdy nie będzie sama.
Do pomieszczenia wszedł Valentine w białym garniturze ze złotymi zdobieniami. Twarz miał niemal szarą, oczy były przeraźliwie smutne a plecy zgarbione, więc wyglądał jak wrak samego siebie.
-Clary... - zaczął cichym, stłumionym głosem, tak niepodobnym do niego. - Za godzinę, o zachodzie słońca, będzie pogrzeb twojej matki. Przygotujcie się - Podczas tych słów zaciskał palce na brzegu marynarki coraz mocniej, aż cały się zgniótł, a kostki zbielały.
Zeskoczyła ze stołka i wrzuciła opakowanie po jogurcie do śmieci, napotykając wzrok Jace'a.
-Idziesz?
Podniósł się powoli z blatu, na którym siedział i podszedł do niej.
-Jasne - potwierdził i uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.
***
-Szybko ten pogrzeb - zauważyła.
-Dziwisz się? Umarła kobieta, którą twój ojciec kochał nad życie. ie mówię, że w ten sposób chce się jej pozbyć - uniósł ręce w obronnym geście, gdy spojrzała na niego z wyrzutem - ale ten widok jest z pewnością bolesny. Gdybyś ty umarła... - Zawiesił głos.
-Spaliłbyś mnie? - krzywy uśmieszek przemknął przez jej twarz.
-Nie. - Objął ją w pasie. - Szukałbym sposobu, by cię uzdrowić. Ale do tego nie dojdzie.
-Skąd możesz być pewien? - W głosie dziewczyny wyraźnie było słychać zwątpienie.
-Jestem pewien. Sama dałabyś radę się obronić. A gdyby nie - zaśmiał się krótko - to ja cię uratuję.
-Nie dasz rady obronić mnie przed wszystkim.
-Przed wszystkim może nie - przyznał niechętnie. - Ale na pewno przed idiotami typu Sean i Tommy, którzy bezczelnie chcieliby cię mi zabrać.
Dotarli pod drzwi jej pokoju. Jace przyciągnął ją do siebie i już się nachylał, chcąc ją pocałować, ale ona zaśmiała się krótko i delikatnie popchnęła go w pierś.
-Spadaj, Herondale - wyswobodziła się z jego objęć i dała szybkiego całusa w policzek. - Muszę się ubrać. - Po tych słowach odwróciła się i, nie patrząc już więcej na niego weszła do pokoju.
wow jestem pierwsza ha ha ( weronika baton dla mnie )super rozdział !!! ( angelika )
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny. Clace, Clace, Clace, I LOVE IT. Czekam na next z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńSą razem. Tak!!!! Nareszcie!!!! Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńBłagam, NEXT <3
OdpowiedzUsuńClace 😍
OdpowiedzUsuńaaa nareszcie sa razem !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBoże rozdział niesamowity.
CLACE nareszcie jest moja CLACE<3 <3 <3 !!!!
NAPRAWDE nie wiem co powiedziec.
Czekam na NEXT oby nadszedł szybko
Wow super rozdział
OdpowiedzUsuńTak! Wreszcie są razem :D
Czekam na następny ;)
idealny rozdział!! <3
OdpowiedzUsuńMoje CLACE<3<3<3 Rozdział NIEZIEMSKI!
OdpowiedzUsuń