Okay, wiem że od ostatniego rozdziału troszeczkę mieszam z tym światłem i w ogóle, ale niedługo wam to wytłumaczę. Chyba że jestem tak przewidywalna, że się domyśliliście. XD Liczę na wasze komentarze.
Wera ;*
PS. Rozdział na "A gdy odejdę..." powinien pojawić się jutro, także sprawdzajcie, Misie, bo równie dobrze mogę do dodać rano ;*
-Co Clary? Isabelle, co jej się stało? - Jace potrząsnął jej ramionami.
-Podobno ona cię nie obchodzi! - Isabelle odgryzła się, zbierając siły. Nie wiadomo, ile został im jeszcze czasu. - Zresztą, nie mam zamiaru ci tego teraz tłumaczyć! I tak jesteś zbyt dumny, żeby pomóc komuś, kto cię "zdradził"! - Narysowała palcami cudzysłów w powietrzu, podnosząc się. Podeszła do drzwi i spojrzała na niego przez ramię. - Muszę znaleźć Valentine'a i Jonathana. A ty lepiej módl się, żeby nie było za późno.
Wyszła szybko z pokoju, trzaskając drzwiami i niemal biegnąc korytarzem. W głowie kotłowały jej się tysiące myśli, kierowanych jednym pragnieniem: znaleźć Clary.
W połowie korytarza dopadł ją Jace, łapiąc za ramiona i odwracając do siebie.
-Czego? - warknęła, nie siląc się na uprzejmość.
-Isabelle, ja ją kocham. Nie ważne co zrobi, ja ją i tak kocham - rzekł bardzo poważnie, patrząc jej w oczy.
Odwróciła wzrok.
-Niech ci będzie, chodź. - Wyrwała się i ruszyła przed siebie, z zaciśniętymi pięściami i determinacją wypisaną na twarzy.
-Powiesz mi chociaż, o co chodzi? - usłyszała Jace'a, idącego przy jej boku.
-Gdy znajdziemy Jonathana i Valentine'a, powiem wam wszystko - obiecała, a chłopak wreszcie zamilkł.
***
Jonathan był w pracowni, malując kolejny obraz. Cóż, mogli się spodziewać.
-Zostaw to i chodź szybko - Jace uprzedził ją, zanim zdążyła otworzyć usta.
-Spojrzał na nich ze średnim zainteresowaniem, przechylając głowę.
-Co się takiego dzieje?
Tym razem odpowiedziała Isabelle.
-Clary.
I to jedno zdanie wystarczyło, by Jonathan podniósł się z taboretu i pobiegł przebrać się w strój bojowy.
***
-Macie pojęcie,, gdzie może być jej ojciec? - zapytała Iz.
-Uhm, w gabinecie? - Jonathan zadał niemal oczywiste pytanie. No tak, gabinet! Dlaczego wcześniej na to nie wpadła?
Wbiegli do pomieszczenia, zastając Morgensterna z kawą w ręku i stosem papierów przed sobą.
-Co tym razem?
Isabelle stanęła na przeciwko biurka i wyjaśniła pokrótce, co zobaczyła. Wszyscy przysłuchiwali się jej opowieści z rosnącym przerażeniem.
-No cóż... Musimy szybko działać. - Valentine podniósł się z krzesła, chwytając bluzę, którą dziewczyna musiała tu ostatnio zostawić i stelę, rysując na jej wewnętrznej części znak szukający. Po chwili zmarszczył brwi.
-Nie działa. Ktoś musiał ją zablokować. - Spojrzał na brunetkę. - Isabelle, czy w twojej... uhm, wizji... pojawiła się jakaś wskazówka na temat tego, w jakich górach jest moja córka?
-Ja... - zająknęła się - ...nie. - Przeszukała pamięć, wracając nią do tamtej chwili. Góry, śnieg, zimno. I nic więcej, co wskazywałoby miejsce pobytu Clary. Zero.
Wtedy przed jej oczami pojawiło się jedno słowo. Skąd? Nie miała pojęcia. Wiedziała tylko, że jest to właściwa odpowiedź.
-Himalaje - powiedziała w końcu, a wszystkie oczy zwróciły się na nią.
Zaczęłam czyta i mi się podoba
OdpowiedzUsuńWow. Brakuje mi słów znowu. Czekam na nekst.
OdpowiedzUsuńBrak słów. Świetne. Jace choć na chwilę schował dumę do kieszeni. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział. Mam nadzieję, że ją uratują.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Mam nadzieje że następny będzie dłuższy ;) weny życzę
OdpowiedzUsuńjejku już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału mam nadzieje że będzie trochę dłuższy i dobrze że Jace przyznał że ją kocha :)
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały bardzo mi się podobał tak jak wszystkie twoje rozdziały pięknie piszesz nie mogę się doczekać kiedy napiszesz następny rozdział czekam z niecierpliwością i ciekawością. Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział! Już nie mogę się doczekać kolejnego!
OdpowiedzUsuńNiech uratują Clary!
Czekam na NEXT!!!
♥♥♥