niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 22

***Clary***

   -Ta. Jest. DOSKONAŁA - wycedziła Isabelle, akcentując ostatnie słowo. - I jeśli w tej chwili mi jej nie przymierzysz, to przysięgam na Anioła, że ci coś zrobię - zakończyła z brutalnym błyskiem w oku.
   -Izzy... - westchnęłam. To była już co najmniej dwudziesta "doskonała" sukienka.
   -Żadne Izzy! - wydarła się, a kilku klientów spojrzało w naszą stronę z niepokojem. Dziewczyna przycisnęła ciuch do piersi matczynym gestem, a potem spojrzała na niego czule. - Uwierz mi, ona jest IDEALNA. Musisz ją przymierzyć, bo...
   -Okay, spokojnie. Niech ci będzie, przymierzę ją. - podniosłam ręce w geście poddania. - Ale pod jednym warunkiem: To już ostatnia.
   -Jasne, ostatnia - przytaknęła zapalczywie z uśmiechem, a ja wiedziałam, że to kłamstwo.
   Udręczona weszłam do przymierzalni i włożyłam sukienkę. A gdy spojrzałam w lustro, zaniemówiłam.
   Hmm, może naprawdę ta jest idealna.


***Jace***

   -I jak? Zrobiłeś to, czego potrzebowałeś? - rzucił Alec, gdy tylko wszedłem do sali treningowej.
   -Tak właściwie, to czego potrzebowałeś? - spojrzał na mnie rudzielec, przekrzywiając głowę.
   -Żelu do włosów - wyszczerzyłem zęby, a oni parsknęli śmiechem.
   -Tak, oczywiście - prychnął wesoło brunet. - Idź lepiej po broń, Herondale.


***Clary***

   -Padną gdy cię zobaczą - mówiła Isabelle, machając wesoło torbami z zakupami. W każdej dłoni trzymała po kilka - ja zresztą też.
   -Iz, to dopiero za dwa dni - przewróciłam oczami z szerokim uśmiechem.
   -Przecież wiem - żachnęła się, a po chwili znów rozpromieniona kontynuowała komplementowanie moich ciuchów. - Rzucą się na ciebie jak wygłodniałe wilki...
   -Isabelle! - parsknęłam śmiechem, trącając ją łokciem w żebra, a ona mi zawtórowała. - Możesz przestać?
   -Hmm, raczej nie - uśmiechnęła się szyderczo, a ja znów przewróciłam oczami. Potem weszłyśmy do rezydencji.

***

   -Hej, dziewczyny! - krzyknął Alec przy wejściu. Chwilę później pojawił się także mój brat z Jace'em.
   -Pokażecie co kupiłyście? A może zrobicie mały pokaz mody? - uśmiechnął się przebiegle Jace.
   -Pod warunkiem, że to wy będziecie modelami - odparowała Iz, a ja zaśmiałam się, widząc osłupiałe miny chłopaków. - Oczywiście, że się wam nie pokażemy. Nasze ubrania to niespodzianka - po tych słowach złapała mnie mocno za nadgarstek, ciągnąc w stronę mojego pokoju.

***

   -Trzeba je gdzieś ukryć - rzekła, przyciskając do siebie desperacko torby ze swoimi zakupami. - Spokojnie, mamusia nie pozwoli was znaleźć - pogłaskała jedną z toreb, przesuwając po pokoju błędnym wzrokiem.
   Rozejrzałam się.
   -A może na przykład... - podeszłam do drzwi na balkon, odsłaniając długą do ziemi zasłonę. - ...tu?
   -Przecież tu je znajdą, Clary! - jęknęła, a ja otworzyłam małe drzwiczki w ścianie, prowadzące do sporego pokoiku. Drzwi były praktycznie niewidoczne, więc Izzy zastygła zdumiona. - Masz tajną skrytkę? - "Och, zdziwiłabyś się, ile ich mam" - pomyślałam i pokiwałam głową. - Też chcę taką! - zaczęła zawodzić, ale przerwało jej walenie w drzwi.
   -Jesteście tam? Jest kolacja i jeśli same stąd nie wyjdziecie, to wezmę was siłą. A wtedy zobaczę wasze ciuchy! - dobiegł nas głos Jonathana.
   Isabelle krzyknęła cicho, wpadając razem z torbami - zarówno moimi, jak i jej - do tymczasowego schowka.
   -Okay, idziemy - zarządziła twardym głosem.

***

   -Gdzie Jace? - zapytałam, skubiąc widelcem sałatkę.
   -Mówił, że za chwilę do nas dołączy - ojciec przeniósł wzrok na Kandydatów. - Zaprosiliście już kogoś? - Zaczęli mruczeć coś niezrozumiale, a on najwyraźniej wziął to za tak, bo uśmiechnął się z zadowoleniem.
   -Już jestem! - Do jadalni wparował Jace. Ale nie sam. Przy jego boku stała drobnej budowy blondynka z zielono-niebieskimi oczami.
   -Poznajcie Helen - objął ją luźno w pasie, a ona odwzajemniła gest. - Kazał pan kogoś zaprosić, więc zadzwoniłem po nią. Nie ma pan nic przeciwko temu, że przyjechała wcześniej? - spojrzał na mojego ojca a ten, nawiązując z nim jakieś nieme porozumienie, uśmiechnął się szeroko.
   -Nie, absolutnie nie.
   Chłopak podszedł do stołu i odsunął krzesło dla dziewczyny, a ona spojrzała na niego czułym wzrokiem.
   Ugh, zakochana para.
   Chyba zaraz zwymiotuję.

12 komentarzy:

  1. Uuuuu czyżby Clary była zazdrosna ? XD Rozdział naprawdę MEGA <3 Mam nadzieję, że następny pojawi się szybko :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Co też ten Jace planuje? Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie ale przebiegli co ten Valentine robi ugrr
    Zazdrość jest zla cechą niech Clary pamięta

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś mi się wydaje, że Clary jest zazdrosna. :D Jednak Jace to ma łeb. Ciekawe jakie ,,szopki"będzie odstawiać Clary. Zazdrość zazdrość zazdrość xD Czekam na next. :P Mam nadzieję, że długo czekać nie będę, bo uschnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega rozdział <33 Życzę weny ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki plan ma Jace? Ja już się dowiem co on tam knuje! Nic się przede mną nie ukryje!
    Tysja
    PS A tak serio to umieram z ciekawości. Szubko piszcie nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojjj. Czyżby Jace bawi się w zazdrość. Ciekawe czemu nie wie, że Clary może jej podbijać sztylety w oczy.
    No zaciekawiłaś mnie.
    Już czekam na swojego nexta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super Rozdział. CZekam na nexta i życzę weny.
    Twoja wierna fanka <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuu, robi się gorąco XD czyżby Clary była zazdrosna? :D
    świetny rozdział, czekam na next :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy next? Super rozdzial!!

    OdpowiedzUsuń